Tydzień
po ślubie Moniki i Lukasa odbyły się chrzciny naszych dzieci. Była
to bardzo skromna uroczystość tylko dla najbliższych. Rodzicami
chrzestnymi Leny zostali Sophie i Mesut, a Maria Lukas i Monika. Nie
mogło być inaczej. Wszyscy byliśmy bardzo wzruszeni, gdy ksiądz
polewał głową święconą ich główki, a dzieci były takie
spokojne…Cały czas patrzyłam na Bastiana. Nie mogłam uwierzyć,
że tak to wszystko się potoczyło…Jeszcze rok temu nie sądziłam,
że będą mamą dzieci mojego ukochanego, ale nie od dziś wiadomo,
że życie lubi nas zaskakiwać. Nasza miłość jest niezwykła…I
wystarczyło mi jedno spojrzenie Bastiana, żeby wiedzieć, że on
twierdzi tak samo…
Umówiłam
się z Mesutem po szkole. Mieliśmy się wybrać na małą wycieczkę
na weekend. Miał po mnie przyjechać, a później mieliśmy jeszcze
wstąpić do mojego domu po torbę. Ze znużeniem wpatrywałam się w
zegarek, a czas jakby się ciągnął. Myślałam, że mnie szlag
jasny trafi, bo nienawidzę takiego uczucia! Dlatego odetchnęłam z
ulgą, kiedy zadzwonił dzwonek oznajmiając, że na dziś skończyłam
lekcje. Wybiegłam z klasy jak oparzona, wcześniej byle jak
wrzucając rzeczy do plecaka. Otworzyłam drzwi i od razu w oczy
rzucił mi się samochód Mesuta oraz on sam we własnej osobie, bo
stał nonszalancko o niego oparty. Uśmiechnęłam się na sam widok
i pomachałam mu. Wtedy poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę.
Odwróciłam się i zobaczyłam kolegę z mojej klasy.
-Chciałeś
czegoś?- Mruknęłam zła. Nie lubiłam go od pierwszego dnia
szkoły!
-Myślisz,
że ten twój rycerzyk już zawsze będzie na ciebie czekał?
-Słucham?
O co ci chodzi?
-Zabawi
się tobą, a później cię rzuci tak jak to zrobił już wcześniej…
-Przestań
gadać głupoty!- Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale na
szczęście zjawił się przy mnie Mesut.
-Odwal
się od niej- Warknął i odepchnął go ode mnie.
-Proszę,
proszę…Gwiazda niemieckiej piłki i ciągły zmieniacz kobiet-
Zadrwił. Czułam, że będzie źle. Mesut natychmiast stracił
panowanie nad sobą i zaczęli się ze sobą bić! Próbowałam
odciągnąć od niego mojego chłopaka.
-Mesut,
daj spokój! On nie jest tego wart!- Złapałam go za rękę.
-Masz
rację- Rzucił wściekły i na do widzenia uderzył go w nos.- Nigdy
ze mną nie zadzieraj, słyszysz?! I od mojej dziewczyny też się
odwal, bo nie ręczę za siebie!- Zakończył tą nieprzyjemną
rozmowę i wsiadł do samochodu. Nie obracałam się za siebie tylko
również wsiadłam i zajęłam miejsce pasażera.
-Mój
bohater- Dałam mu buziaka w policzek.- Dziękuję ci.
-Czego
się nie robi dla ukochanej- Mruknął, ale po chwili uśmiechnął
się pod nosem i odpalił wóz.
Bastian
właśnie skończył kąpać bliźniaki. Wziął dzieci na ręce i
zaniósł do salonu, gdzie położył je na miękkiej kanapie.
-Spisałeś
się na medal- Powiedziałam.
-Wiem-
Wyszczerzył się i zabrał się za zakładanie pampersów.
-Kochanie…-
Zaczęłam ostrożnie.
-Mhm?-
Spojrzał na mnie, ale nie odrywał się od swojej czynności. Lena
była wpatrzona w niego jak w obrazek, co wykorzystywał na każdym
kroku. Zresztą naszego synka też przekabacił na swoją stronę. Co
nie znaczy, że i ja nie miałam swoich sposobów.
-Bo
ja tak sobie myślałam…Jak to będzie jak dzieci podrosną.
-A
tak konkretniej to o co chodzi?
-Po
prostu chciałam wiedzieć…Po prostu chcę kontynuować edukację-
Wyjąkałam i spuściłam głowę.
-I
co w tym złego?- Zapytał i podszedł do mnie.- Przecież wiem, że
to jest dla ciebie ważne…I absolutnie to popieram- Poczochrał
mnie po włosach.- Mój kujonek- Dodał pieszczotliwie, a ja dźgnęłam
go w żebra.- Auł!
-Tylko
nie kujonek!
-Miso-
pysio?
-Idź
się lecz- Mruknęłam, a on zaśmiał się szczerze i zaczął robić
głupie miny do dzieci, co one przyjmowały piskiem.- Nawet dzieci
się śmieją z głupoty tatusia- Westchnęłam, czego wkrótce
pożałowałam, bo wylądowałam na dywanie śmiejąc się jak
głupek, podczas, gdy on nie przestawał mnie łaskotać.
Mesut
wynajął domek w Frankfurt am Mein. Jest
to piękne miasteczko położone na zachód Monachium. Cieszyłam się
tym, że wpadł na taki pomysł, bo brakowało mi takich chwil
spędzonych tylko we dwoje. Kiedy dotarliśmy na miejsce od razu
opatrzyłam jego brew, ale na szczęście nic poważnego mu nie było.
Nie chciało nam się nigdzie chodzić, stwierdziliśmy, że zrobimy
to jutro. Teraz zdecydowanie lepszym zajęciem było przytulanie się
do siebie i patrzenie na ogień wesoło trzaskający w kominku.
****
Witam ;*
Dodaję dziś, bo obiecałam Caroline, więc to czynię ;D Od razu mówię, że nie wiem ile się będzie publikował, bo jak same doskonale wiecie onet znów wariuje ;D
Miałam dać w tym koniec sielanki, ale…Za wcześnie! Ale może w następnym, albo za dwa rozdziały Zobaczę, co mi do głowy ciekawego wpadnie ;D
Nie będę się rozpisywać, bo śpiąca trochę jestem ^^
Dodam tylko, że przeogromnie cieszę się z wygranych Chelsea, Realu i Bayernu! <3
Pozdrawiam ;*