Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

piątek, 23 września 2011

Rozdział 8.

 Następnego dnia po tym przegranym meczu z Serbią byliśmy już w Johannesburgu. Nie wiem, dlaczego, ale byłam już zmęczona tym Mundialem, choć chłopcy mają rozegrać dopiero trzeci mecz. Męczyło mnie to jeżdżenie z miasta do miasta, męczył mnie Bastian, który sam nie wiedział, czego chce od życia i przede wszystkim męczyło mnie dziwaczne zachowanie Mesuta…Nie chciałam zaprzątać już tym głowy Caroline, która rozpamiętywała wczorajszą kłótnię z Bastianem. W dodatku w autokarze dopadł nas Manuel i zaczął nam gadać jakieś głupoty o Nutelli i o sposobie, jakim ją je, dlatego postanowiłam udać się do Lukasa…W końcu jest moim przyjacielem. Stanęłam pod jego drzwiami i modliłam się w duchu, żeby był sam. Otworzył mi momentalnie.
-Jesteś sam?- Zapytałam niepewnie.
-Tak…Wchodź Sophie, wchodź- Wpuścił mnie, a ja usiadłam na jego łóżku.- Co cię trapi przyjaciółko?- Od razu przeszedł do sedna sprawy.
-Skąd wiesz, że coś mnie trapi?
-Przecież nie znam cię od wczoraj! Potrafię wyczuć, kiedy coś jest nie tak…Opowiadaj to, co ci leży na sercu- Usiadł naprzeciwko mnie na wygodnym i miękkim łóżku.
-Lukas…Ja sama nie wiem, co się dzieje- Przyznałam.- Wszystko mnie jakoś irytuje i męczy. I dziwnie się czuję przy Mesucie…
-No odkąd się w nim zakochałaś to się przy nim dziwnie czujesz- Uśmiechnął się.
-Dwa dni temu próbował mnie pocałować- Wyrzuciłam z siebie.
-CO?!
-Tak, Lukas…Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że on ma dziewczynę, a w dodatku wychowują razem jej synka, ale…
-Doszło do tego?
-Nie…Wiesz, jaka byłam wtedy przerażona tym, co chce zrobić?! Lukas…Ja go kocham, a on się tak zachowuje. Już sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć- Przytuliłam się do niego. Objął mnie mocno, po przyjacielsku i zaczął głaskać po włosach.
-Zobaczysz Soph…Wszystko się ułoży. Dasz sobie radę.
-Mam taką nadzieję. Dzięki przyjacielu- Odsunęłam się od niego z delikatnym uśmiechem.
-Pamiętaj! Jakby cię skrzywdził to od razu do mnie przychodź, a wtedy skopię mu tyłek!
-Zapamiętam- Wyszczerzyłam się i opuściłam jego pokój.
Po tej rozmowie z nim czułam lepiej…

 Umówiłam się z Caroline przed hotelem. Miałyśmy iść trochę pozwiedzać. Tak powiedziałyśmy tacie. Prawda jest taka, że chciałyśmy iść na zakupy. Wsiadłam do windy nawet nie patrząc, czy ktoś jest w środku, bo całą uwagę skupiłam na mojej komórce.
-Ekhm…Cześć- Usłyszałam za sobą męski głos.
-O! Mesut cześć! Przepraszam, nie zauważyłam cię- Powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Spoko- Uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest i stanęłam obok niego. Nagle windą szarpnęło, bo wpadł na mnie. Nasze usta dzieliły milimetry. Patrzyliśmy sobie w oczy, a świat przestał istnieć. Stało się. Pocałował mnie. Pocałował tak, że cały czas napierał na mnie swoim ciałem. W końcu moje plecy przywarły do ściany windy. Jednak w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Mesut ma dziewczynę! Odepchnęłam go. Stał naprzeciwko zdezorientowany.
-Nie możemy! Nie powinniśmy! Ja…Ty…Masz dziewczynę!- Powiedziałam bliska płaczu. Chciał coś powiedzieć, ale bałam się tego. Nie mogłam mu na to pozwolić. Popatrzyłam na niego ostatni raz i w tym samym czasie otworzyły się drzwi winy. Wybiegłam z niej jak najszybciej. W oczach miałam morze łez. Nie widziałam nawet Caroline, którą zapewne minęłam, bo słyszałam jej głos za sobą.
-Sophie! Soph! Co się stało?- Zapytała łapiąc mnie za dłoń. Nie odpowiedziałam nic. Wtuliłam się w nią w mocno i rozpłakałam się jak małe dziecko.

Pogubiłam się w tym wszystkim! Gdy tylko znalazłyśmy się w naszym pokoju opowiedziałam przyjaciółce to, że całowałam się z Mesutem…Nic nie mówiła tylko słuchała mnie uważnie, a na koniec mocno mnie przytuliła. Dopiero rozmawiałam z Lukasem o tym wszystkim, a chwilę później całowałam się z Mesutem w windzie! Co ja wyprawiam? Albo raczej, co on wyprawiał?! W końcu miał dziewczynę, a…Miałam tylko nadzieję, że nie będzie igrał z moimi uczuciami, bo tego bym nie zniosła. Na takie coś jestem zbyt słaba psychicznie, choć przy rówieśnikach w szkole zawsze udaję twardą dziewczynkę. Dlaczego tak? Na to pytanie nie znałam odpowiedzi. Moje prawdziwe oblicze, czyli oblicze nieśmiałej i normalnej dziewczyny z normalnymi problemami znali tylko rodzice, Caroline i Lukas. Musiałam wziąć się w garść i zapomnieć o tym wydarzeniu, ale nie mogłam, bo cały czas czułam jego usta na swoich. Zastanawiałam się, czy on wie, czego chce? Ja wiedziałam tylko to, że musiałam wziąć się w garść i poważnie z nim porozmawiać. Innego wyjścia z tej sytuacji nie widziałam…



****

Witam ;*

Tak na wstępie to powiem Wam, że jak mi się będzie udawało to rozdziały tutaj będą się pojawiały, co tydzień w piątki ;) Mam nadzieję, że coś takiego Wam pasuje ^^
Dziś troszkę krótszy rozdział, ale tak sobie zaplanowałam. Grunt, że wiem co ma być w dziewiątym i dziesiątym ;D
Która z Was się spodziewała pocałunku w tym rozdziale, co? ;D

Nie będę się za bardzo rozpisywała…^^

Na koniec chciałabym zareklamować i polecić nowe opowiadanie Caroline, na którym dziś pojawił się prolog ;)
http://slowly-learning-that-life-is-ok.blog.onet.pl

Zapraszam i zachęcam Was do odwiedzin ;) Historia rzecz jasna o piłce nożnej i Niemcach <3

Pozdrawiam ;*

piątek, 16 września 2011

Rozdział 7.

Następnego dnia udaliśmy się na stadion w Port Elizabeth, gdzie miał zostać rozegrany mecz z Serbią. Chyba nie muszę wspominać o tym, że chłopcy bardzo chcieli go wygrać? W skupieniu wysłuchałyśmy hymnów narodowych obu państw, a mi jak i Caroline przy słuchaniu naszego jak zwykle towarzyszyły niesamowite emocje. Patrzyłyśmy na poważne twarze naszych, które nic nie zdradzały. Po chwili wszyscy piłkarze podali sobie dłonie na powitanie. Niedługo potem mecz się rozpoczął. Od początku to nasi przejęli inicjatywę, ale już w 12 minucie Klose dostał żółtą kartkę. Tata syknął coś wściekle, a ja spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem. Trochę się uspokoił, ale nam gra coraz bardziej zaczynała wymykać się spod kontroli. Nie podobało mi się to i powoli zaczynałam się wściekać. Czasami podziwiałam Caroline za jej spokój! I to podwójny, bo obok niej siedziała Sarah. Od czasu do czasu posyłała mi dziwne uśmieszki, ale ja i tak wiedziałam, co jej siedzi na sercu. Gdyby mogła z miłą chęcią by blondynkę rozszarpała. Ale…Nagle w 37 minucie Miro dostał drugą żółtą kartkę, która wyeliminowała go z gry. Do tunelu schodził ze spuszczoną głową, a minutę później karnego wykorzystali Serbowie i objęli prowadzenie w meczu. Z całej siły kopnęłam butelkę, która leżała na ziemi. Byłam wściekła! Nie wspominając o tacie, ale on musiał zachowywać pozory. Do końca pierwszej połowy nic się nie zmieniło. Zostałam z przyjaciółką, a tata zszedł do szatni z chłopakami, żeby im porządnie nagadać, ale na nic to się zdało…W czasie trwania drugiej połowy mieliśmy idealną okazję do remisu, ale Podolski zmarnował karnego.
-TY IDIOTO! TY DEBILU! TY IMBECYLU!- Darłam się na niego zza naszej białej linii. Obserwujący moje zachowanie Mesut ryknął niepohamowanym śmiechem z murawy, ale gestem ręki nakazałam mu, żeby się zamknął, bo wczoraj mnie totalnie zdenerwował swoim zachowaniem. Ale dość o nim…
Do końca meczu wynik nie uległ zmianie, jedynie Lahm i Bastian zarobili po żółtej kartce…No nic. Trzeba liczyć na to, że w meczu z Ghaną nam się powiedzie…

 Siedziałyśmy w spokoju w naszym pokoju. Postanowiłyśmy sobie zrobić babski wieczór tak na odreagowanie meczu. Jeszcze przed meczem przemyciłyśmy do pokoju butelkę wina, jakieś chipsy i czekoladę. Właśnie obie kończyłyśmy upinać włosy i nakładać sobie maseczki. Włączyłyśmy muzykę, ale po cichu, żeby chłopaki nie wlecieli tak jak ostatnio z dzikim okrzykiem: IMPREZA! A, kto stał na czele bandy tych pajaców? Oczywiście Podolski. Ten gość ma na serio zryty łeb. Po kilku minutach z zieloną mazią na twarzach zaczęłyśmy swoją ucztę. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Jednak głównie skupiłyśmy się na Mundialu i na chłopakach. Sophie powiedziała mi o tym, że wczoraj Mesut o mało, co jej nie pocałował! Nie przygotowałam się na taka rewelację, dlatego zakrztusiłam się ciastkiem. Dobrze, że przyjaciółka mi pomogła…W pewnej chwili drzwi do naszego pokoju otworzyły się z hukiem i do środka wpadł Sami.
-Dziewczyny macie mo…- Nie dokończył, bo właśnie ujrzał nasze twarze.- AAAAA! Ratunku!- Wybiegł szybciej niż wbiegł. Z korytarza słyszałyśmy głośne krzyki.- Matko Boska! W pokoju dziewczyn są zombie! Mają zielone twarze i piją krew!
-Stary coś ty brał?- Spytał rozchichotany Bastian wraz z Lukasem.
-Taaa! Jak jesteście tacy mądrzy to sami zobaczcie!- Rzucił zdenerwowany Khedira, a my umierałyśmy ze śmiechu. Podol z Bastianem przyjęli wyzwanie kolegi z drużyny i weszli do naszego pokoju. Gdy tylko nas zobaczyli o mało się nie zabili uciekając z krzykiem.
-Mamo! TRENERZE! TRENERZE! Zombie zjadło dziewczyny!- Wrzeszczeli.
-Boże, co za idioci- Powiedziała Sophie. Nie minęła minuta jak wpadł do nas uradowany Thomas.
-Siema dziewczyny! Co macie?- Zapytał rzucając się na moje łóżko.- Ooo! Czekolada. Mogę?- I nie czekając nie pozwolenie władował sobie do buzi trzy kostki mlecznej rozkoszy.
-Tyy! A ty się nie boisz zombie?- Mruknęłam.
-Jakiego zombie?
-Nie ważne- Odparła Sophie.
-Ej, jaki smak?- Wskazał na moją twarz.
-Ale czego?
-No maseczki- Odparł wywracając oczami.
-Chyba ogórek i avocado- Powiedziała Soph myśląc intensywnie.
Thomas niewiele myśląc przejechał palcem po moim policzku, po czym go oblizał.
-Ej!- Wrzasnęłam i zdzieliłam go w ramię.
-Pycha!
-Spadaj!- Wyrzuciłam go z pokoju, ale był tak uparty, że musiałam z nim wyjść na korytarz. – Podolski matole, weź go!
-O Jezu nie!- Jęknął.
-Zachowujecie się jak dzieci! To tylko maseczka matoły! Maseczka, którą mój głupi brat mi zjadł. Uciekaj mi stąd!- Krzyczałam na Thomasa, a gdy udało mi się od niego uwolnić, zamknęłam za nim drzwi na klucz.

 Po tej szalonej akcji udałam się przed hotel i siadłam na schodkach. Wszystko byłoby okej, gdyby nie obecność Sarah, która działała mi na nerwy jak mało, kto. Marzyłam o chwili sam na sam, z Bastianem, bo coraz częściej chciałam mu powiedzieć o swoich uczuciach. Tylko, co by to dało do cholery? Zupełnie nic.
-Caroline!- Usłyszałam jego głos i momentalnie podskoczyłam.
-Aleś mnie przestraszył!- Jęknęłam.- Co chcesz?
-Pogadać- Wypalił od razu.- Kim dla ciebie tak w ogóle jest Iker?- Popatrzył na mnie uważnie.
-Znowu zaczynasz? Iker to mój przyjaciel od czasu Euro i traktuję go jak brata…Przecież wiesz- Uśmiechnęłam się delikatnie, ale chyba go nie przekonałam.
-Caroline…Jak na moje to on chyba czuje do ciebie coś więcej- Mruknął.
-Zwariowałeś?! On ma dziewczynę! No chyba, że ty uważasz mnie za taką, która koniecznie chce robić czyjś związek?!- Wstałam i krzyknęłam na niego i przez chwilę pomyślałam nad sensem mojej wypowiedzi. Przecież chciałam robić czyjś związek…
-Jesteś, nie unoś się tak! Martwię się o ciebie.
-A kim ja dla ciebie jestem, że się tak o mnie martwisz?! Myślałam, że sobie to wszystko wyjaśniliśmy, przecież nas przeprosiłeś, a teraz znowu zaczynasz?! Weź się chłopie ogarnij, bo zachowujesz się jakbyś był zazdrosny!- Wydzierałam się dalej.- A może jesteś, co?- Zapytałam patrząc na niego uważnie.
-No co ty- Prychnął.- Jakbym miał o kogo- Powiedział.
Zabolało. Cholernie zabolało.
Nie wytrzymałam i po raz kolejny podczas tego Mundialu strzeliłam mu w twarz i to tak bardzo mocno. Niech sobie zapamięta na przyszłość! Chyba faktycznie mocno mu dowaliłam, bo po chwili na jego policzku zaczął pojawiać się uroczy czerwony ślad. Uśmiechnęłam się drwiąco i w tym samym momencie pojawiła się obok nas Sarah.
-Czemu go bijesz?!- Zapytała z wyrzutem i pogłaskała Bastiana po policzku. Syknął z bólu.
-Niech się raz na zawsze ode mnie odwali a nie wpieprza się w moje życie!- Krzyknęłam.
-Bastian pysiaku daj spokój Caroline…Ona ma swoje życie tak? My mamy swoje- Na moich oczach wbiła się namiętnie w jego usta, a on oddał pocałunek z wielkim zaangażowaniem. Prychnęłam głośno i weszłam do hotelu. Koszmarny dzień!



****

Witam ;*

Jestem! Się męczyłam z pisaniem tego rozdziału, ale po ciężkim boju wreszcie powstał ;) Scena z maseczkami jeszcze z wakacji, autorstwa Caroline ;)
Mi się osobiście podoba i mam nadzieję, że Wam też ;) 

Dwa tygodnie szkoły już za nami, a mi się już do niej nie chcę chodzić, ale cóż zrobić xD Byle do jakiegoś wolnego i wakacji ;D

We wtorek rozpoczęła się Liga Mistrzów, która dla mnie rozpoczęła się fantastycznie począwszy od wygranej 2:0 Chelsea, a w środę wygrana Bayernu i Realu ;)

Dobra kończę, bo ktoś mnie pogania…Zła jesteś! ;D

Pozdrawiam ;*

piątek, 2 września 2011

Rozdział 6.

 Nie wiem, co mu odbiło, że tak zareagował. Przecież Iker to mój przyjaciel! Poza tym Bastian nie jest moim facetem. Nie rozumiem go. Muszę iść do Ikera i go przeprosić…Wsiadłam do windy. Na moje nieszczęście był w niej Bastian.
-No nie…Idę schodami…
-Nie wygłupiaj się!- Pociągnął mnie za rękę. Spojrzałam na niego. Miał rozciętą wargę i podbite oko.
-Powinieneś przeprosić Ikera- Mruknęłam cicho.
-CO?! Chyba oszalałaś! Niby, za co mam go przepraszać?!- Podniósł głos.
-A za to, że go uderzyłeś! I nie krzycz na mnie!
-Przecież nie krzyczę- Uspokoił się trochę.- A przepraszać nie będę!- Rzucił z obrażoną miną.
-Zachowujesz się jak dziecko. W ogóle co ci odbiło?
-Nic…-Mruknął i gdy drzwi się otworzyły, wyszedł z windy.
-Grabisz sobie!- Krzyknęłam za nim.

 Siedziałam sama w pokoju. Caroline poszła zobaczyć co u Casillasa. Gnębiło ją poczucie winy. Przeglądałam jakieś czasopismo, kiedy do pokoju wpadł Bastian.
-Cześć- Mruknęłam nawet nie odrywając wzroku od gazety.
-Przesadziłem wczoraj?- Zapytał siadając na łóżku mojej przyjaciółki.
-Nie wcale- Powiedziałam z ironią. Schweinsteiger nie odzywał się. Spojrzałam na niego. Z tym podbitym okiem wyglądał śmiesznie.- Bastian nie będę cię okłamywała. Pojechałeś po całej linii. Iker i Caroline przyjaźnią się do Euro. Ona traktuje go jak brata, on ją jak siostrę. Nie powinieneś tak reagować. Zwłaszcza, że jesteście tylko znajomymi- Oznajmiłam.- Ona cię kocha debilu!- Dodałam w myślach.
-Uważasz, że powinienem go przeprosić? I ją?
-Tak.
-Nie wiesz gdzie poszła? Spotkałem ją w windzie…No i co teraz? Powiedzieć gdzie poszła? A jak wpadnie w szał? -Niech zgadnę! Jest u tego Hiszpana…- Rzucił z ironicznym uśmieszkiem.
-Nie wiń jej za to. Poszła go przeprosić.
-Cholera jasna!- Rzucił po czym wstał.- Na razie!
-Tsaaa- Mruknęłam.
Mój spokój nie trwał długo, bo do pokoju tym razem wpadł Sami z Mesutem.
-Sieeeeeeeeeeema!- Ryknęli od progu.
-A wy, co? Z dżungli wracacie?- Burknęłam.
-Łooo! Ktoś ma zły humor- Powiedział Sami wskakując na łóżko Caroline.
-Jeszcze słowo- Wysyczałam, a Mesut płakał ze śmiechu.
-A ty, co?- Rzuciłam w niego poduszkę.
-Ej! Jesteś moją ulubioną córką trenera- Zaczął Khedira.
-Co chcesz?
-Oj, a kto powiedział, że coś chcę?- Spojrzał na mnie.- No dobra…Mogę się u was wykąpać? Mesut wybrał całą ciepłą wodę!
-Hahaha…Jak można się tak długo kąpać? Leć pięknisiu- Wskazałam mu drzwi, po czym zostałam sam na sam z Ozilem.
-Jak tam? Po wczorajszym?
-Czuję się jak, w telenoweli…
-Ja też! A i nie podziękowałem ci za wczorajszy taniec…Jesteś niezłą tancerką- Dodał zmieszany.

 Zapukałam do pokoju mojego przyjaciela i nie czekając na to jak mi otworzy po prostu weszłam. Leżał rozwalony na łóżku ze słuchawkami w uszach. Odkaszlnęłam głośno.
-Caroline!- Krzyknął jakby ducha zobaczył. – Przestraszyłaś mnie…
-Przepraszam- Zaczęłam.- I za to, że cię przestraszyłam i za zachowanie Bastiana wczoraj- Niepewnie do niego podeszłam i usiadłam obok niego.- Masz rozciętą wargę…I czuje się winna- Skończyłam. Teraz czekałam na jego ruch.
-Ej, mała- Uśmiechnął się do mnie.- To nie twoja wina…
-Ale czuję się winna! To przecież Bastian! Ja nie wiem, co go opętało…
-Jak na moje to mu się podobasz- Wyszczerzył się, a ja otworzyłam szeroko oczy.
-Aleś palnął! Głupota miesiąca jak nic!- Krzyknęłam nerwowo rozglądając się po pokoju, w którym nawiasem mówiąc panował niezły bałagan.
-To jak inaczej wytłumaczysz tą bójkę?- Zapytał unosząc jedną brew ku górze. Na szczęście na to pytanie nie musiałam odpowiadać, bo drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł Schweinsteiger we własnej osobie.
-Zanim coś powiecie…Chciałem was przeprosić. Ciebie Iker za to, że się na ciebie rzuciłem…Nie miałem powodu, chyba alkohol zaczął robić swoje. Bałem się, że możesz jej coś zrobić i kompletnie wyleciało mi z głowy to, że się przyjaźnicie- Mówił.- Naprawdę jest mi głupio z tego powodu- Widziałam tą skruchę, która momentalnie ścisnęła mnie za serce.- Mam nadzieję, że ty Iker mi to wybaczysz. I ciebie Caroline też chcę przeprosić. Za to, że musiałaś być tego świadkiem i w ogóle z tą akcję- Spojrzał na mnie, a ja miękłam.
-Fajnie, że poszedłeś po rozum do głowy- Casillas podniósł się z łóżka i podał mu dłoń.- Ja już niczego nie pamiętam, a ty?
-Ja też- Schweini zaśmiał się cicho.- Idziesz Caroline?- Zwrócił się do mnie.
-Idę, idę- Wstałam z łóżka i uśmiechnęłam się do Hiszpana.
Ten tylko puścił mi oczko.

 Było trochę niezręcznie, rozmowa się nam nie kleiła, więc przez jakiś czas siedzieliśmy milcząc. Ciszę przerywał jedynie szum płynącej wody i śpiew Khediry. Nawet repertuar sobie niezły wybrał. ‘Baby’ Biebera. Myślałam, że padnę. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać jak opętana. Mesut również długo nie wytrzymał i po chwili dołączył do mnie. W pewnej chwili nie wiedzieć, czemu zaczął się do mnie przybliżać i wpatrywać w moją twarz. O co chodzi?! O co chodzi?!- Krzyczałam w myślach. Sparaliżowało mnie. Nie mogłam się ruszyć. Kiedy twarz Mesuta była niebezpiecznie blisko mnie tak, że czułam jego ciepły oddech na policzku, z łazienki wyszedł Sami z głową w ręczniku.
Ozil błyskawicznie ode mnie odskoczył. Całe szczęście…Sami nic nie widział.
-No dobra możemy iść. Dzięki Sophie, kocham cię! I dzięki za pożyczenie łazienki.
-Taa…Nie ma, za co- Mruknęłam, po czym znowu spojrzałam na Mesuta. Po kilku sekundach piłkarze opuścili mój pokój. Co to było?!

 Szedłem razem z Samim do naszego pokoju, kiedy nagle się odezwał.
-Stary, czy mi się wydawało, czy chciałeś pocałować Sophie.
-C-co? Wydawało ci się. Na pewno.
-Taak…Wydawało mi się- Zaśmiał się głupkowato i uderzył mnie w ramię.
-Stary grabisz sobie!- Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie i zaśmiałem się.
-I tak wiem swoje.
-Niby, co?- Irytowało mnie już to ględzenie mojego przyjaciela.
-Lecisz na nią- Rzucił, po czym zaczął uciekać. No a ja nie chcąc dać za wygraną i poleciałem za nim. Jednak nurtowała mnie jedna myśl. Czy aż tak widać moją fascynację jej osobą?



****

Witam ;*

Mniejsza połowa pisana przeze mnie, większa przez Caroline ;) Hym…
Mam nadzieję, że się Wam podoba ;D W końcu Bastian poszedł po rozum do głowy i przeprosił Ikera i dziewczynę ;D W ogóle ogarnęłam wczoraj, co tu ma być dalej ^^

Też macie dość szkoły po tym jednym dniu? xD Przyznam się szczerze, że ja jestem z lekka przerażona, bo zaczęłam naukę w liceum…Nowa szkoła, nowi ludzie i nowe otoczenie…Ale mam to szczęście, że nie jestem sama ;)
Zobaczymy jak to będzie ;)

Pozdrawiam ;*