Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

piątek, 30 marca 2012

Rozdział 32.

 Tydzień po ślubie Moniki i Lukasa odbyły się chrzciny naszych dzieci. Była to bardzo skromna uroczystość tylko dla najbliższych. Rodzicami chrzestnymi Leny zostali Sophie i Mesut, a Maria Lukas i Monika. Nie mogło być inaczej. Wszyscy byliśmy bardzo wzruszeni, gdy ksiądz polewał głową święconą ich główki, a dzieci były takie spokojne…Cały czas patrzyłam na Bastiana. Nie mogłam uwierzyć, że tak to wszystko się potoczyło…Jeszcze rok temu nie sądziłam, że będą mamą dzieci mojego ukochanego, ale nie od dziś wiadomo, że życie lubi nas zaskakiwać. Nasza miłość jest niezwykła…I wystarczyło mi jedno spojrzenie Bastiana, żeby wiedzieć, że on twierdzi tak samo…

 Umówiłam się z Mesutem po szkole. Mieliśmy się wybrać na małą wycieczkę na weekend. Miał po mnie przyjechać, a później mieliśmy jeszcze wstąpić do mojego domu po torbę. Ze znużeniem wpatrywałam się w zegarek, a czas jakby się ciągnął. Myślałam, że mnie szlag jasny trafi, bo nienawidzę takiego uczucia! Dlatego odetchnęłam z ulgą, kiedy zadzwonił dzwonek oznajmiając, że na dziś skończyłam lekcje. Wybiegłam z klasy jak oparzona, wcześniej byle jak wrzucając rzeczy do plecaka. Otworzyłam drzwi i od razu w oczy rzucił mi się samochód Mesuta oraz on sam we własnej osobie, bo stał nonszalancko o niego oparty. Uśmiechnęłam się na sam widok i pomachałam mu. Wtedy poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam kolegę z mojej klasy.
-Chciałeś czegoś?- Mruknęłam zła. Nie lubiłam go od pierwszego dnia szkoły!
-Myślisz, że ten twój rycerzyk już zawsze będzie na ciebie czekał?
-Słucham? O co ci chodzi?
-Zabawi się tobą, a później cię rzuci tak jak to zrobił już wcześniej…
-Przestań gadać głupoty!- Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale na szczęście zjawił się przy mnie Mesut.
-Odwal się od niej- Warknął i odepchnął go ode mnie.
-Proszę, proszę…Gwiazda niemieckiej piłki i ciągły zmieniacz kobiet- Zadrwił. Czułam, że będzie źle. Mesut natychmiast stracił panowanie nad sobą i zaczęli się ze sobą bić! Próbowałam odciągnąć od niego mojego chłopaka.
-Mesut, daj spokój! On nie jest tego wart!- Złapałam go za rękę.
-Masz rację- Rzucił wściekły i na do widzenia uderzył go w nos.- Nigdy ze mną nie zadzieraj, słyszysz?! I od mojej dziewczyny też się odwal, bo nie ręczę za siebie!- Zakończył tą nieprzyjemną rozmowę i wsiadł do samochodu. Nie obracałam się za siebie tylko również wsiadłam i zajęłam miejsce pasażera.
-Mój bohater- Dałam mu buziaka w policzek.- Dziękuję ci.
-Czego się nie robi dla ukochanej- Mruknął, ale po chwili uśmiechnął się pod nosem i odpalił wóz.

 Bastian właśnie skończył kąpać bliźniaki. Wziął dzieci na ręce i zaniósł do salonu, gdzie położył je na miękkiej kanapie.
-Spisałeś się na medal- Powiedziałam.
-Wiem- Wyszczerzył się i zabrał się za zakładanie pampersów.
-Kochanie…- Zaczęłam ostrożnie.
-Mhm?- Spojrzał na mnie, ale nie odrywał się od swojej czynności. Lena była wpatrzona w niego jak w obrazek, co wykorzystywał na każdym kroku. Zresztą naszego synka też przekabacił na swoją stronę. Co nie znaczy, że i ja nie miałam swoich sposobów.
-Bo ja tak sobie myślałam…Jak to będzie jak dzieci podrosną.
-A tak konkretniej to o co chodzi?
-Po prostu chciałam wiedzieć…Po prostu chcę kontynuować edukację- Wyjąkałam i spuściłam głowę.
-I co w tym złego?- Zapytał i podszedł do mnie.- Przecież wiem, że to jest dla ciebie ważne…I absolutnie to popieram- Poczochrał mnie po włosach.- Mój kujonek- Dodał pieszczotliwie, a ja dźgnęłam go w żebra.- Auł!
-Tylko nie kujonek!
-Miso- pysio?
-Idź się lecz- Mruknęłam, a on zaśmiał się szczerze i zaczął robić głupie miny do dzieci, co one przyjmowały piskiem.- Nawet dzieci się śmieją z głupoty tatusia- Westchnęłam, czego wkrótce pożałowałam, bo wylądowałam na dywanie śmiejąc się jak głupek, podczas, gdy on nie przestawał mnie łaskotać.


 Mesut wynajął domek w Frankfurt am Mein. Jest to piękne miasteczko położone na zachód Monachium. Cieszyłam się tym, że wpadł na taki pomysł, bo brakowało mi takich chwil spędzonych tylko we dwoje. Kiedy dotarliśmy na miejsce od razu opatrzyłam jego brew, ale na szczęście nic poważnego mu nie było. Nie chciało nam się nigdzie chodzić, stwierdziliśmy, że zrobimy to jutro. Teraz zdecydowanie lepszym zajęciem było przytulanie się do siebie i patrzenie na ogień wesoło trzaskający w kominku.



****

Witam ;*

Dodaję dziś, bo obiecałam Caroline, więc to czynię ;D Od razu mówię, że nie wiem ile się będzie publikował, bo jak same doskonale wiecie onet znów wariuje ;D 
Miałam dać w tym koniec sielanki, ale…Za wcześnie! Ale może w następnym, albo za dwa rozdziały ;) Zobaczę, co mi do głowy ciekawego wpadnie ;D
Nie będę się rozpisywać, bo śpiąca trochę jestem ^^
Dodam tylko, że przeogromnie cieszę się z wygranych Chelsea, Realu i Bayernu! <3
Pozdrawiam ;* 

6 komentarzy:

  1. Ah ten Mesut! Cudowny on jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bastiaaaaaaan *___________________* a Mesut jaki wojownik xD Nie wiem co mam napisać, bo w sumie już wszystko ic na gadu napisałam xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach chrzest. U mnie w święta mają być dwa lolololol :D Jakiś przyrost naturalny czy co … nie wiem co się dzieje młahahaha. Oby mnie nie złapało O.oAwwwwwwwww mówiłam! Mówiłam że Mesut jest agresywny! Młahahaha ja to już od dawna zauważyłam. Putować tylko się mu chce :D Awww :D Ja tes ce taki weekend <3No, no Bastek przekabacił sobie dzieci na swoją stronę. Nie ładnie, oj nie ładnie :D A kujonkiem jest tylko nasza Olcia lololol :D Ja ciebie też:D

    OdpowiedzUsuń
  4. A kolega to, przepraszam, zazdrosny, że się w ogóle wtrąca? Jeuniu drogi, jak ją takich ludzi.nie lubie… Nie ich sprawa, ale to nie stanowi dla nich żadnego problemu. Najwyraźniej czerpią jakąś niewypowiedzianą przyjemność z wlazenia z butami w życie innych. Żeby to jeszcze jakiś dobry znajomy był, a tak to…Pozdrawiam.[droga--do--gwiazd][mkubiak]

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe a faceci to zawsze szybko przechodzą od słów do czynów D:Ale nie dziwię się, Mesut dobrze, że zrobił, że przywalił temu kolesiowi, niech sie facet tak nie zapędza w swoich głupich wywodach. Noi mamy chrzciny, widać, że dzieciaczki są „grzeczne”, hehe ciekawe po kim to mają :D.Pozdrawiam :*>doskonale-rozni>

    OdpowiedzUsuń
  6. pani Sanchez ;)10 lipca, 2014

    agresywny ten Twój Mesut :D ale w sumie racja, czego się nie robi dla ukochanej, tym bardziej kiedy się go o coś bezpodstawnie oskarża :)pozdrawiam i zapraszam do mnie, jeśli będziesz miała ochotę ;) [rok-w-raju.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń