Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 30.

 „Właśnie Mesut poprosił mnie o rękę! Oczywiście się zgodziłam! Boże, nie mogę uwierzyć we własne szczęście! ;)”-Odczytałem wiadomość od Sophie i uśmiechnąłem się szeroko. Czułem, że Mesut zachowuje się tak dziwnie nie bez powodu, jak się właśnie okazało powód miał dość słuszny. Ta wiadomość dostarczyła mi sił, żeby powiedzieć o czymś Monice. Podskoczyłem, kiedy usłyszałem jej głos.
-Czemu się tak szczerzysz?- Zapytała.
-Popatrz- Podsunąłem jej telefon pod nos, a ona po przeczytaniu wyraziła taką samą reakcję.
-Boże, ale się cieszę!- Krzyknęła i uwiesiła mi się na szyi.- To dlatego Mesut się tak zachowywał, wszystkich nas ciekawiło jego zachowanie, a tu proszę…Odważny krok! Dawaj mi telefon muszę do niej zadzwonić z gratulacjami!
-Już, już- Podałem jej telefon, a ona wykręciła odpowiedni numer, a po chwilo już wesoło gawędziła z Sophie. Po krótkiej chwili, która dla mnie okazała się być wiecznością oddała mi mój sprzęt, a ja przyłożyłem słuchawkę do ucha.- Sophie? Kochanie gratulacje!
-Dzięki przyjacielu- Wyczułem w jej głosie olbrzymią radość.- A ty kiedy powiesz Monice o niespodziance?
-Wiesz, właśnie twoja wiadomość mnie przywołała do rozsądku i zaraz to zrobię! W końcu muszę ją przygotować, prawda?
-Prawda! Mądra decyzja! Aż muszę pochwalić Mesuta, że swoimi oświadczynami pchnął cię do powiedzenia o tym Monice. Ale…Lukas! Gdyby nie to, to kiedy byś jej powiedział?
-Nie wiem, jakoś bym się zmusił- Zaśmiałem się.- Dobra, jeszcze raz serdecznie wam gratuluję, a teraz muszę to zrobić.
-Powodzenia przyjacielu!- Usłyszałem zanim się rozłączyłam. Odwróciłem się i zobaczyłem moją ukochaną, która dziwnie na mnie patrzyła.- No, co?- Zapytałem i zakłopotany podrapałem się po głowie.
-O, co chodzi?
-Bo ja…Monika tyle lat już jesteśmy razem, mamy synka, kochamy się…Długo zwlekałem, żeby ci o tym powiedzieć, ale załatwiłem datę ślubu w urzędzie stanu cywilnego, słyszysz? Na kwiecień. W kwietniu zostaniesz moją żoną…
-Lukas!
-Nie cieszysz się?
-Właśnie jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem!- Krzyknęła i wtuliła się we mnie mocno. Po chwili usłyszeliśmy tupot dziecięcych stóp i równocześnie spojrzeliśmy na naszego synka, który cieszył się razem z nami. Jakby wyczuł powagę sytuacji…

 Wiosna zawitała już na dobre. Pierwsze dni kwietnia były niesamowicie słoneczne. Aktualnie byłam sama w naszym mieszkaniu, Bastian wyszedł załatwić jakieś sprawy. Wyszłam na ogród, słońce nieśmiało przedzierało się przez chmury. Usiadłam na drewnianej ławce obok wielkiego drzewa, które rzucało cień. Przymknęłam powieki i rozkoszowałam się tą chwilą samotności. Brakowało mi tego. Ciągle słyszałam tylko gderającego Bastiana, Sophie, która się o mnie martwiła, i jej rodziców i rodziców Bastiana. Kochałam ich bardzo i dziękowałam, że tak się mną opiekują, ale potrzebowałam takiej chwili tylko dla siebie. W pewnym momencie poczułam skurcz, ale go zbagatelizowałam, bo już wcześniej mi się takie zdarzały. Zaniepokoiłam się jednak, gdy skurcz się powtórzył, a za nim przybył kolejny. No nie!- Pomyślałam. Nie teraz, kiedy jestem sama! Podniosłam się z ławki i poczułam jak coś mokrego spływa po moich nogach. Wody mi odeszły! Zgięłam się w pół i ledwo doczołgałam się do przedpokoju. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do blondyna. Odebrał po dwóch sygnałach.
-No, co? Jak tam?- Zapytał wesoło.
-Właśnie zaczęłam rodzić. Przyjedź po mnie natychmiast…Nie obchodzi mnie to, co teraz robisz- Powiedziałam i odłożyłam słuchawkę. Sama osunęłam się po ścianie i cały czas trzymałam się za brzuch. Ból był naprawdę straszny. Czekałam na niego w nieskończoność.- Cholera jasna!- Z wielkim trudem się podniosłam i znów się zgięłam. Po chwili usłyszałam pisk opon.
-CAROLINE!- Wrzasnął i szybko do mnie podbiegł.- Już, już…Już jedziemy- Poprowadził mnie do samochodu, a po chwili pędził do szpitala jak na złamanie karku. Jechał jak jakiś wariat! Ale do szpitala dotarliśmy po jakieś 15 minutach. Wpadł do budynku jak burza. Sekundę później pomógł mi wyjść z samochodu, a ktoś posadził mnie na wózku. Bastian biegł za nami, a ja darłam się niemiłosiernie. Nim się zorientowałam leżałam już na specjalnym fotelu. Byłam gotowa. Zjawił się lekarz, który prowadził moją ciążą i sprawdził wszystko.
-Przemy!- Krzyknął, a ja zaczęłam wykonywać jego polecenia. Schweini starał się dodać mi otuchy trzymając mnie za rękę.
-AAAAA!- Wydzierałam się.- Dlaczego nie chcą wyjść?- Wyspałam, a on mocniej mnie ścisnął.- Dlaczego robisz się bledszy?!
-Nie wiem…- Wyjąkał, a z chwilą, gdy wrzasnęłam przeraźliwie on runął jak długi na ziemię.
-BASTIAN! AAAAAAAAAA!- Po chwili usłyszałam płacz…Mimowolnie z moich oczu popłynęły łzy.
-Chłopczyk! Urodziny 4 kwietnia 2011 roku o godzinie 13:13- Lekarz zwrócił się do położnej, która szczętnie notowała. Bastian wrócił do świata żywych.
-Mamy synka?- Uśmiechnął się nieśmiało.
-Yhy…
-Jeszcze raz i mocno przemy!
-Ona nie wychodzi!- Jęknęłam.- Auuuuuuuuł!
-Nawet nie chcę wiedzieć jaki to ból…Gdybym tylko mógł ci jakoś pomóc- Usłyszałam blondyna. Zdecydowanym ruchem złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie.
-Ale nie możesz mi pomóc! Po prostu bądź ze mną i mnie wspieraj, a nie mdlej jak idiota! Aaaa!- Drugi płacz jaki usłyszałam był ukojeniem na wszystko. Zmęczona opadłam.
-Dziewczynka urodzona 4 kwietnia o godzinie 13:16- Położna zanotowała, a po chwili w naszych ramionach znajdowały się nasze dzieci.
-Urodziły się tego samego dnia, co Sami- Powiedział Bastian, a ja zaśmiałam się lekko. Dzieci wydawały z siebie piski, a ja płakałam ze wzruszenia. Zresztą łzy widziałam również w oczach Bastiana, który po chwili pocałował mnie w czoło…



****

Witam ;*
I znów się bawiłam grafiką wskutek czegoś mi coś takiego wyszło ;D Nie wiem dlaczego, ale tutaj mam jakąś manię do zmieniania nagłówków i w ogóle ;D 
Ale dzieci już są na świecie ;) Lukas też się wziął do roboty ze ślubem ;) Także możecie się domyślać, co będzie w następnym ;D Pewnie też pojawi się w niedzielę, ale to jeszcze zobaczymy ;)
Jestem ogromnie zadowolona, że Chelsea wczoraj odniosła zwycięstwo. Skromne, bo skromne, ale zawsze ;) Ważne, że są trzy cenne punkty. Wygrali tak samo mecz odnośnie Pucharu Anglii, co również bardzo mnie cieszy ;D Wygrane Realu i Bayernu oczywiście też! ;) Teraz czekamy na Ligę Mistrzów ;)
Pozdrawiam ;* 

5 komentarzy:

  1. awwwwwwwwwwwwww. jednym słowem sielanka :D no i są bliźniaki :D haha Podol w koncu się wziął do roboty ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa uwielbiam jak jest dobrze, uwielbiam jak jest „cacy”, wiesz? :D.Normalnie zawiałaś takim powiewem tej wiosny, że aż się naprawdę miło zrobiło, niech już taka do nas przyjdzie, bo jak na razie wychodzi jej to dosyć mozolnie :D.Mamy dzieciaczki, jak się ciesze :D. Widać teraz jak ogromną drogę przeszedł nasz bohater i jak bardzo się zmienił na lepsze oczywiście i to się chwali :D.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, proszę. Dzieki Mesutowi będą dwa wesela :D A może i Bastek się przekona, aby upaść na kolana lololol :DAwww!!! Są już dzieciaczki na świecie. Ale smerfastycznie haha :D Teraz Basteik będzie szalał oj szalał lololol :D

    OdpowiedzUsuń
  4. maja809@vp.pl10 lipca, 2014

    Witamy na świecie! :) Cieszę się, że wszystko poszło dobrze. 13:13? Ciekawa godzina :)Pozdrawiam.Ozilla

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże drogi, oświadczyny, narodziny, dzieje się;d dobrze, że nie postanowili sobie jeszcze w międzyczasie ślubów urządzić, bo to by już było przegiecie;D a poza tym trzeba było poczekać na Caroline, bo jeszcze by biedaczka zaczęła rodzic na imprezie…;D a to by już było co najmniej problemowe;) Ale na szczęścieszczęście wszystko się stało we właściwym czasie i Caro urodziła całkiem normalnie – w szpitalu;DPozdrawiam.[droga--do--gwiazd][mkubiak]

    OdpowiedzUsuń