Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

środa, 20 lipca 2011

Rozdział 1.

 -Córeczko! Pośpiesz się, bo zaraz musimy wyjść!- Usłyszałam głos taty, który dobiegał z dołu. Szybko pognałam do łazienki i sprawdziłam, czy spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy. Gdy upewniłam się, że wszystko spoczywa spokojnie w walizce, wpadłam do pokoju i uczyniłam to samo.- Sophie! Na Boga! Ileż można?!
-No już tato, już!- Krzyknęłam i wzięłam swoje dwie walizki i powoli zeszłam z nimi schodami do przedpokoju.- No, co?- Spytałam widząc spojrzenie mojego taty.
-Nie za dużo?- Uniósł brwi w geście lekkiego zdziwienia.
-O bagaż ci chodzi? Tato! Ja mam przecież 18 lat i no wiesz…- Powiedziałam uśmiechając się szeroko.
-I tak uważam, że trochę przesadziłaś, ale niech ci będzie…Mamy jeszcze podjechać po Caroline, prawda?
-Prawda!- Krzyknęłam i weszłam do kuchni, żeby pożegnać się z mamą. Cieszyła się tym, że ja jestem szczęśliwa, perspektywą wyjazdu na Mistrzostwa, ale mimo wszystko i tak widziałam smutek w jej oczach. Swoją mamę potrafiłam rozgryźć dosłownie w parę sekund. Wiedziałam, że będzie za mną tęsknić, ale…
-Kochanie, uważaj tam na siebie. Unikaj złego towarzystwa i no wiesz…Po prostu dbaj o siebie i dzwoń, żeby zdać relacje z wyjazdu. Będę tęsknić kochanie- Przytuliła się do mnie.- Kocham cię bardzo kwiatuszku- Szepnęła i pocałowała mnie w policzek.
-Mamuś…Tylko nie płacz- Uśmiechnęłam się lekko.- Też będę tęsknić i też bardzo cię kocham, ale to szybko zleci- Próbowałam ją pocieszyć. Jeszcze raz mocno mnie przytuliła, po czym poszła pożegnać się z tatą, który też nie lubił jej zostawiać, ale cóż można temu poradzić…
Byłam zdumiona, gdy tacie udało się zmieścić wszystkie walizki w bagażniku, ale stwierdził, że jest nieobliczalny, co przyjęłam kiwnięciem głowy. Gdy już znaleźliśmy się w samochodzie, pomachaliśmy mamie, która stała przy furtce…

 Jechaliśmy właśnie po Caroline. Tak…Właśnie minęły dwa i pół tygodnia i to właśnie dziś mieliśmy wylecieć do RPA, na rozpoczynające się tam Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Byłam tym faktem naprawdę bardzo podekscytowana i cieszyłam się, że tata wpadł w ogóle na taki pomysł. Dziękowałam mu za to mnóstwo razy. Nie przejmowałam się tym, że przez czas trwania Mistrzostw cały czas będę się widziała z chłopakami. Znam ich, i to bardzo dobrze, więc to nie sprawia mi żadnego problemu. Z każdym potrafię się dogadać, a jak już wspominałam, najlepiej z Lukasem, który jest moim najlepszym przyjacielem razem z Caroline. Zresztą, ona też już zdążyła poznać chłopaków i zaprzyjaźnić się z nimi. Oczyma wyobraźni, cały czas widziałam miejsce, w którym się zatrzymamy i w ogóle to wszystko, co będzie się tam działo. Będziemy uczestniczyć w każdym meczu i kibicować naszym ze wszystkich sił. Tak bardzo bym chciała, żeby pokazali wszystkim, że są najlepszą drużyną na świecie. Bo przecież ich na to stać. To zdolne chłopaki są…I ja o tym doskonale wiedziałam…Muszę się przyznać, że od zajęcia drugiego miejsca podczas Mistrzostw Europy dwa lata temu, cały czas widzę ich z tym upragnionym pucharem i ze złotymi medalami na szyi. Jednak musiałam być też przygotowana na inne opcje, żeby później się zbytnio nie rozczarować. Ale przecież dam radę. Inaczej nie nosiłabym nazwiska Löw.
Nim się zorientowałam, byliśmy już pod domem przyjaciółki, która już na nas czekała. Wybiegłam z samochodu, żeby się z nią przywitać, przy okazji witając się z jej rodzicami. Tata również wyszedł, żeby jeszcze raz z nimi porozmawiać i omówić wszystkie rzeczy dotyczące wyjazdu.
-Nie mogłam zasnąć z tego wszystkiego- Powiedziała.- Zresztą znasz mnie…
-Oj znam i to doskonale- Uśmiechnęłam się.- Ale daj, to ci mogę z tymi bagażami…- Oznajmiałam i odetchnęłam, zobaczywszy, że ma ich tyle samo, co ja. Sprawnie włożyłam je do bagażnika, co mój tata skwitował oklaskami. Posłałam mu piorunujące spojrzenie, a Caroline wybuchła śmiechem. Tata szybko się uwinął z tymi sprawami, a Caroline jeszcze raz pożegnała się z rodzicami. I ja z nimi również, bo w końcu wychowana jestem.
Po chwili już siedzieliśmy w samochodzie.
-Czuję, że ten wyjazd na zawsze odmieni nasze życie, wiesz…?- Spytała jakby szeptem. Na potwierdzenie jej słów, tylko kiwnęłam głową. Miałam dokładnie, takie same odczucia…



****

Witam ;*
Jestem z nowym rozdziałem ^^ I wypadałoby powiedzieć, że nareszcie z nim jestem. No, ale grunt, że siadłam jakieś dwadzieścia minut temu, w oczekiwaniu na skoki i go napisałam, prawda? ;) Wiem, że dziś znów taki bardziej opisowy, ale muszę zrobić jakieś wprowadzenie do akcji. W następnym już pojawią się chłopcy, więc będzie ciekawiej ;D Przynajmniej ja tak uważam ^^
Aktualnie korzystam z wolnej chwili i dodaję rozdział, póki znów nie dopadnie mnie burza…Bo dziś w nocy, to była jedna wielka masakra. Mogę się przyznać, że sama bałam się wyjść z łóżka ;D odwagą to ja naprawdę nie grzeszę…;D

Pozdrawiam ;*