Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

środa, 2 maja 2012

Rozdział 34.

 Nadszedł lipiec. Przyglądając się Caroline, która bawiła się z dziećmi nie mogłem nadziwić się, że minął rok od Mundialu, od tego wszystkiego. Nie mogłem uwierzyć w to, że od tego czasu tak wiele zmieniło się w moim życiu. Popełniłem wiele błędów, ale dzięki moim przyjaciołom i rodzinie zrozumiałem je. Przez jakiś czas chodziłem błędnymi ścieżkami, ale umiałem wyjść na prostą i znaleźć odpowiednią drogę, którą chcę podążać do końca życia. Rok temu nie wiedziałem, że noc z Caroline tak wiele zmieni. Nie mogłem przewidzieć tego, że rozstanę się z Sarah, że będę tatą moich wspaniałych bliźniaków…Miałem inne plany, ale nie żałuję, że to potoczyło się tak, a nie inaczej. Dzięki temu zrozumiałem, że kocham Caroline od dawna tylko nie umiałem się do tego przyznać. A teraz każdego dnia dziękowałem za nią i za moje dzieci. Za największe skarby w moim życiu…

 Wybraliśmy się na plac zabaw. Ja, Mesut, Caroline z Bastianem i dziećmi oraz Monika i Lukas z Louisem. Podczas, gdy oni siedzieli i wesoło rozmawiali, ja z Mesutem zajmowałam się dziećmi. Trzeba było jakoś obciążyć rodziców, a nam to zajęcie się spodobało. Jak szalona ganiałam za małym blondynem, a Mesut w piaskownicy bawił się z Leną i Mario. Dzieciaki miały tylko cztery miesiące, ale to mojemu narzeczonemu jakoś nie przeszkadzało. Wzięłam Louisa na kolana i usiadłam z nim na huśtawce. Wtulił się we mnie mocno, a ja zaczęłam się z nim huśtać cały czas obserwując Mesuta. Ten rok wiele wniósł w nasze życia. Bo jeszcze w tamtym roku na Mundialu nie spodziewałam się, że z nim będę. Nie spodziewałam się tego, że on zakończy swój związek z Anną. Nie spodziewałam się tego, że powie mi, że mnie kocha. Nie spodziewałam się tego, że mi się oświadczy…Widziałam, z jakim zaangażowaniem zajmował się maluchami. Mesut był moim skarbem, z którym chciałam spędzić resztę życia. Czułam się przy nim bezpieczna i kochana i wiedziałam, że tylko on może dać mi prawdziwe szczęście. A kiedy obserwowałam go jak bawił i zajmował się bliźniakami wiedziałam, że będzie wspaniałym tatą dla naszych dzieci…Kątem oka dostrzegłam, że zarówno i ja jak i Mesut jesteśmy obserwowani przez naszych przyjaciół. Wiedziałam, że są rozczuleni naszym widokiem z dziećmi. Ja również byłam. Uśmiechnęłam się do nich i razem z Louisem zeszłam z huśtawki. Poszliśmy do piaskownicy, w której urzędował Ozil. Klapnęłam obok niego i wzięłam Lenę na kolana. Mój kochany blondyn zaczął tarzać się w piasku, a ja oparłam głowę na ramieniu Mesuta.
-Wiesz…- Zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
-Wiem- Odparłam i pocałowałam go w policzek. Doskonale wiedziałam, o czym myśli, bo ja myślałam dokładnie o tym samym. Uzupełnialiśmy się, byliśmy jednością.

 Przyjechaliśmy z Moniką i z małym na kilka dni do Monachium. Na razie zatrzymaliśmy się w domu Sophie i jej rodziców. Wiedziałem, że Mesut szuka dla nich mieszkania, ale nic nie mówiłem, bo to miała być niespodzianka. My z Moniką również szukaliśmy tutaj swojego gniazdka, bo od przyszłego sezonu ponownie miałem zasilić skład Bayernu. Czy się cieszyłem? Ogromnie! W Kolonii przeżyłem wiele, na pewno zdobyłem inne doświadczenie, miałem tam wspaniałych kolegów, ale to jednak Monachium było moim miejscem na ziemi. Moja żona i synek również cieszyli się z tego. Właśnie teraz spacerowaliśmy po parku i byliśmy szczęśliwi…

 Czas leciał nieubłaganie. Dopiero, co cieszyliśmy się z wakacji, ze słonecznych dni, w sierpniu rozpoczął się nowy sezon, a już był listopad. Konkretniej 2 listopada. Na własnym boisku mierzyliśmy się z Neapolem w ramach Ligi Mistrzów. Emocje były niesamowite. Staliśmy na murawie i w skupieniu słuchaliśmy hymnu. W specjalnych VIP-owskich miejscach dostrzegłem Caroline, Sophie, Monikę, pozostałe połówki naszych graczy oraz najbliższą rodzinę. Widziałem rodziców Sophie i Mesuta. Jednak ja cały czas wpatrywałem się w moją brunetkę. Nasze dzieci zostały w domu z naszymi rodzicami. Miały dopiero siedem miesięcy i wspólnie podjęliśmy decyzję, że nie będziemy ich przyprowadzać na mecze. Na to był jeszcze czas…Uśmiechnąłem się na samą myśl o Lence i Mario. Czułem, że obecność Caroline da nam zwycięstwo. Zawsze potrafiła mnie zmotywować i dodać mi sił. Tak było i tym razem. Była moim dobrym duchem, ostoją. Wiedziałem, że na nią zawsze mogę liczyć.

 Mecz rozpoczął się na dobre. Prowadziliśmy już trzy zero po golach Mario. Za nimi była już pierwsza połowa i przerwa. Zbliżała się 50 minuta meczu. Otrzymałem podanie i pognałem z piłką do przodu jak szalony, ale nagle poczułem jak jakiś zawodnik z przeciwnej drużyny z całej siły zwala mnie na ziemię. Runąłem jak długi na murawie i z całej siły uderzyłem głową o podłoże. Nie byłem pewny, co się ze mną dzieje…Czułem jak strużki krwi lecą mi po twarzy…Przymknąłem oczy i odleciałem.
-Bastian, Bastian!- Wydzierałam się, przedzierając się przez tłum.- Co się stało?!- Krzyknęłam. Sophie i Monika próbowały mnie przytrzymać.- Powiedźcie, co się stało!
-Bastian jak najszybciej musi zostać przewieziony do szpitala- Oznajmił lekarz.- Pani może jechać z nami- Zwrócił się do mnie, a mi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Cały czas trzymałam go za rękę, nie odstępowałam go na krok.
Czas ciągnął się nieubłaganie. Chodziłam po korytarzu przed salą operacyjną to w jedną to w drugą stronę.
-Caroline! Co się stało?!- Na korytarzu pojawili się nasi rodzice i Joachim, który po nich pojechał.
-Jest operowany- Wyjąkałam.- Co z dziećmi?
-Sophie i Monika się nimi zajmują- Odpowiedzieli.- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz…W tym momencie drzwi sali otworzyły się z hukiem.
-Co z nim?!- Wrzasnęliśmy równocześnie.
-Proszę się uspokoić…Pan Bastian żyje, ale mam dla państwa złą wiadomość. Uderzenie było zbyt silne i doszło do małych zmian w tej części mózgu, która odpowiada za pamięć.
-S-Słucham?
-Nie wiemy na ile trwały jest ten uraz, ale w tej chwili pan Bastian stracił pamięć i nie jesteśmy w stanie powiedzieć, kiedy wróci do normalnego stanu, o ile w ogóle do niego wróci…Teraz, przez jakiś czas pozostanie pod naszą opieką, ale jeśli nic nie wskóramy będziemy musieli odesłać go do domu, gdzie będą do niego przychodzili lekarze. Wtedy po prostu będzie to opieka domowa, ale obiecujemy, że tutaj na miejscu będziemy robić wszystko, co się da, aby jak najszybciej pacjent wrócił do zdrowia. Bardzo mi przykro, naprawdę i jestem w stanie wyobrazić sobie to, co państwo teraz czujecie. Za chwilę zostanie przeniesiony na salę, więc ktoś będzie mógł do niego wejść. Ale teraz prosiłbym jego rodziców do swojego gabinetu- Poprowadził trzęsących się rodziców Bastian do gabinetu, a ja czekałam na to, aż pozwolą mi do niego wejść. Usiadłam na krześle obok jego łóżka i wpatrywałam się w jego twarz. Złapałam jego dłoń i spuściłam głowę, opierając ją na łóżku. Płakałam jak bóbr, bo nie wiedziałam jak mam mu pomóc. W tej chwili on nawet nie wie, kim ja jestem…Boże, dlaczego?!



****

Witam ;*
Zdaję sobie sprawę, że trochę mnie tutaj nie było, ale w ramach przeprosin macie długi rozdział ;) Początek zapowiadał się iście sielankowo, ale końcówka już nie…Trochę przekoloryzowałam kontuzję Bastiana, ale to było mi potrzebne do dalszej fabuły. A, co będzie dalej? Nie zdradzę! ;D Ale jak już wspominałam mam już obmyślony cały plan i jak już mówiłam będę się starała skończyć to opowiadanie na 45 rozdziale plus epilog. Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie ;) Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za taki obrót sprawy ;D Wspominałam kiedyś, że szczęście niedługo się skończy ;D
Po zakończeniu moich dwóch opowiadań jednego siatkarskiego i skokowego ruszam z nowym o piłce. Tym razem o mojej kochanej Chelsea <3 Znając mnie to prędzej skończę to opowiadanie niż siatkarskie, ale ^^ 
Jeśli któraś z Was chciałaby się zapoznać o, co będzie tam chodzić to zapraszam na www.niebieski-chlopak.blog.onet.pl ;) 
Po tym mam jeszcze w planach inne piłkarskie, które również jest już założone. Zapraszam, żeby zapoznać się z bohaterami! ;) www.zweite-chance.blog.onet.pl
Odnośnie sytuacji w Lidze Mistrzów to jestem ogromnie szczęśliwa, że moja Chelsea pokonała Barcelonę i zagra w wielkim finale, w którym zmierzy się z Bayernem. Mimo całej mojej sympatii do klubu z Monachium (kibicuję im od zawsze i jest to jeden z moich ulubionych klubów) to oczywiście w wielkim finale jestem całym sercem za moimi Niebieskimi! <3 Wierzę, że spotkanie będzie obfitowało w wiele pozytywnych emocji! Już się nie mogę doczekać 19 maja ;) I soboty również, bo Chelsea zmierzy się z Liverpoolem w finale Pucharu Anglii, a dziś w lidze gra z Newcastle. Do boju THE BLUES! ;) 
Trzymam również kciuki za Bayern w Pucharze Niemiec oraz za Real ;) W meczu Real- Bayern kibicowałam obu tym drużynom ;) Cieszę się, że klub z Madrytu jest coraz bliżej zdobycia Mistrzostwa Hiszpanii! ;) 
To by było chyba na tyle ^^
Pozdrawiam ;*