Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 38.

 Od naszej podróży poślubnej minęło już trochę czasu. Był koniec czerwca. Wczoraj Niemcy przegrali walkę o finał Mistrzostw Europy z Włochami. Za bardzo nie wiedziałam jak mam ich wszystkich pocieszać. Bardzo chcieli wygrać, ale niestety nie wszystko poszło po naszej myśli. Jednak nie wolno się załamywać tylko dalej dążyć do sukcesów. Byłyśmy obecne na paru meczach w Polsce, żeby pokibicować im na żywo, ale na wczorajszym mnie zabrakło. Miałam zgłosić się po odbiór badań i nie mogłam się wyrwać. W podświadomości czułam, że wyniki będą pozytywne. Trochę się bałam z racji tego, że mam tylko 20 lat, ale wiedziałam, że dzięki wsparciu męża i rodziny dam sobie radę.

 Będę mamą! Tak jak podejrzewałam jestem w trzecim miesiącu ciąży. Kiedy lekarz robił mi badanie USG nie mogłam powstrzymać łez wzruszenia. Cieszyłam się, a wszystkie wątpliwości jakie miałam do tej pory tak po prostu zniknęły. Dostałam zdjęcie, na którym było widać zarys naszego dziecka. Zastanawiałam się jak powiedzieć o tym Mesutowi, ale stwierdziłam, że nie będę szykowała niczego specjalnego. Po prostu powiem mu, że będziemy rodzicami...

 -Cześć kochanie! Wróciłem!- Krzyknął, a ja zbiegłam na dół, żeby go przywitać.
-Mesut!- Wpadłam w jego ramiona, a on nie chciał mnie puścić.- Tęskniłam za tobą!
-Ja za tobą też- Uśmiechnął się.- Ale puszczam cię, bo jeszcze cię uduszę i co będzie?
-Będziesz miał na...mnie na sumieniu!- Powiedziałam w porę gryząc się w język. Nie tak chciałam mu powiedzieć. - Głodny?
-Jak wilk- Pogłaskał się po brzuchu.- Ale najpierw się rozpakuję i pójdę do łazienki- Cmoknął mnie w policzek, a ja zaśmiałam się w głos. Cieszył mnie jego dobry humor. Wiadomo, że oni jeszcze długo będą pamiętać ten mecz, ale za dwa lata Mistrzostwa Świata i ja wierzę, że tym razem nikt nie stanie im na przeszkodzie do tego, aby wziąć w górę upragniony puchar zwycięsców.

 Odkąd wróciłem Sophie dziwnie się zachowywała, ale nie wiedziałem, co się dzieje. Mam nadzieję, że szybko mi powie, bo inaczej wyciągnę to z niej choćby siłą! Wyszedłem spod prysznica owijając się ręcznikiem. Ruszyłem do sypialni, żeby się ubrać, jednak w oczy rzuciło mi się zdjęcie, które leżało na szafce nocnej. Przysiadłem na łóżku i wziąłem je do ręki. Wzruszenie ścisnęło mnie za gardło...Zdjęcie USG, na którym widać nasze dziecko! Sophie jest w ciąży! Niewiele myśląc wypadłem z pokoju połykając łzy.
-Sophie!- Jak szaleniec wpadłem do kuchni.- To prawda?!- Wskazałem na zdjęcie trzymane w ręce.
-Ja...Mesut...Skąd to masz?!- Zdziwiła się.
-Leżało na szafce nocnej! Ale powiedz mi to! Będziemy rodzicami?!- Ekscytowałem się.
-Tak...- Wyjąkała i popłakała się widząc moje łzy.- Cieszysz się?
-Jak wariat!- Podszedłem do niej i wziąłem w ramiona.- Kiedy się dowiedziałaś?
-Przeczuwałam to już wcześniej, a wczoraj byłam u lekarza...Dlatego nie było mnie na meczu.
-Uczyniłaś mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi!
-To dziewczynka...- Wyjąkała wtulając się we mnie mocniej.
-Dziewczynka...- Powtórzyłem i od nowa zacząłem płakać. Ze szczęścia, bo taka chwila, w której facet dowiaduje się, że będzie miał dziecko jest wyjątkowa, jedyna i niepowtarzala.

 Wiadomość o mojej ciąży wszyscy przyjęli entuzjastycznie. Mama się popłakała, tata chodził dumny jak paw ciesząc się, że będzie miał wnuczkę, Caroline z Bastianem zgodnie stwierdzili, że nie próżnowaliśmy podczas podróży poślubnej, a Lukas oznajmił, że jego Luis doczekał się przyszłej żony. Parsknęłam śmiechem z jego głupoty, ale inaczej nie mogłam zareagować. Monika jedynie pokręciła oczami, bowiem przyzwyczaiła się już do odchyłów Lukasa. Jednak wszystko było zbyt piękne, żeby trwało wiecznie. Dwa miesiące później wszystko zaczęło się psuć. Zaczął się nowy sezon, a w naszym życiu pojawiła się Anna. Bałam się tego, że będzie chciała odebrać mi Mesuta i chyba do tego dążyła. Pewnego dnia pojawiła się w naszym domu zapłakana i błagająca o rozmowę z nim. Okazało się, że jej synek jest ciężko chory i potrzebuje mojego męża. Wiedziałam jak Mesut go kocha, dlatego nie robiłam żadnych sprzeciwów. Gdybym jednak wiedziała, że cały swój wolny czas będzie poświęcał im nie zgodziłabym się na to. Może wychodzę w tej sytuacji na egoistkę, ale ja też go potrzebowałam! W końcu byłam w ciąży! Miałam już tego dość...Po meczach, albo treningach był wyczerpany, mimochodem zapytał o moje samopoczucie i leciał do Anny, byleby być z małym. Co, do mojego samopoczucia to było złe. Nie tylko przez tą sytuację. Odczuwałam bóle i bałam się, że coś złego stanie się mojej kruszynce, dlatego umówiłam się na wizytę. Chciałam mieć pewność, że to nic poważnego...Jednak okazało się, że moja ciąża jest zagrożona. Wystąpiły jakieś komplikacje i miałam podjąć natychmiastowe leczenie jeśli chciałam ją utrzymać. Kompletnie się załamałam. Potrzebowałam wsparcia Mesuta, jednak nie było go w domu, kiedy przyszłam. Chciałam mu o tym powiedzieć i wspólnie podjąć decyzję. Zamiast jego zastałam w domu kartkę przypiętą na lodówce z informacją, że wyszedł do Anny i nie wie, kiedy wróci. Usiadłam na kanapie i rozpłakałam się. Nie tak to sobie wyobrażałam. Chciałam, żeby był przy mnie, objął ramieniem, szeptał kojące słowa...Zadzwoniłam do Caroline i powiedziałam jej o wszystkim. Zostawiła bliźniaki pod opieką Bastiana i przyszła do mnie. Nic nie mówiła tylko przytuliła mnie mocno do siebie. Głośno płakałam wyrażając swoją bezsilność. Kiedy się trochę uspokoiłam dowiedziałam się, że Bastian i Lukas rozmawiali z Mesutem o tej całej sytuacji, ale jakoś się tym nie przejął. Przynajmniej takie było moje odczucie. Przyjaciółka nie posiedziała za długo, bo musiała wracać, ale samo to, że przyszła wiele dla mnie znaczyło. Nim się zorientowałam zapadł wieczór, a jego nadal nie było...Musiałam przysnąć na kanapie, bo obudził mnie hałas. Otworzyłam oczy i wstałam.
-Cześć...Przepraszam, nie chciałem cię obudzić- Powiedział stając w salonie.
-Tylko za to chcesz mnie przeprosić?- Musiałam to wszystko z siebie wyrzucić. Emocje, które gromadziły się we mnie od dłuższego czasu w końcu ujrzą światło dzienne.
-O, co ci chodzi? Naprawdę nie chcę się kłócić. Jestem zmęczony, jutro z samego rana mam trening, z małym jest źle, a Anna nie daje sobie rady...
-A, co mnie to obchodzi?! Czy ona nie ma swojej rodziny tylko musi zawracać ci głowę?
-Soph...Przecież zgodziłaś się na to! Wiesz, że mały traktuje mnie jak ojca! Muszę z nim być!
-A co ze mną?! Zapomniałeś, że masz żonę, która jest w ciąży? Potrzebuję cię Mesut!
-Sophie, oczywiście, że nie zapomniałem, ale przecież wszystko jest w porządku, więc nie rozumiem o co ta cała afera.
-Nie, Mesut! Nic nie jest w porządku! Gdybyś bywał częściej w domu i rozmawiał ze mną wiedziałbyś, że od dłuższego czasu źle się czuję! Byłam dziś u lekarza. I wiesz, co mi powiedział? Ciąża jest zagrożona! Żeby ją utrzymać muszę poddać się leczeniu, ale co to ciebie obchodzi, prawda? Ważniejsza jest Anna i jej syn!
-Ja...Nie wiedziałem...Sophie...
-Zejdź mi z oczu! Nie chcę cię widzieć!- Warknęłam.- Idę do Caroline i Bastiana. Nie będzie mnie na noc.- Powiedziałam i wyszłam z domu. Co za cholerny palant!



****

Witam ;*
Jest szybciej niż ostatnim razem :D Postępy robię :D
Także…Nie jest za wesoło ;) Chyba kiedyś, dawno temu o tym wspominałam :D Do końca jeszcze dwa rozdziały i epilog ;)
Pozdrawiam ;*