Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 33.

 Szykowaliśmy się do wyjazdu do Kolonii na przyjęcie urodzinowe Sophie i Louisa. Kwiecień przyniósł za sobą dużo słońca, dlatego chętnie zabieraliśmy dzieciaki na dłuższe spacery.
-Bastian, ja nie wiem, czy pakowanie prezentów identycznej wielkości w ten sam papier jest dobrym pomysłem- Powiedziałam podchodząc do blondyna, który siłował się z taśmą klejącą.- Nawet dzieciaki mają z ciebie ubaw.
-Caroline ja cię bardzo proszę, nie rozpraszaj mnie.
-Ok., ok. Chodźcie miśki. Tatuś ma zły humorek.
Po 20 minutach jechaliśmy już do przyjaciół. Dzieci grzecznie siedziały w fotelikach ze smoczkami w buziach i wesoło machały rączkami. Włączyłam radio, bo dzięki temu bliźniaki szybciej zasypiały.
Po jakimś czasie w końcu byliśmy na miejscu. Jak się okazało dojechaliśmy jako ostatni, bo Sophie z Mesutem i rodzicami już byli na miejscu. Przeprosiliśmy za spóźnienie, wzięliśmy dzieciaki i prezenty i udaliśmy się za Moniką do salonu. Wnętrze było udekorowane balonami i transparentami z życzeniami. Na stole stał wielki kolorowy tort w towarzystwie mniejszych ciast, również smakowicie wyglądających. Bastian zajął się wręczaniem prezentów, a ja stałam obok Joachima z dziećmi. Jednak po kilku minutach wymieniłam się blondynem i poszłam ucałować ukochaną przyjaciółkę i synka przyjaciół.
-Odpakujcie prezenty!- Powiedział Podolski chwytając za kamerę. Na pierwszy ogień poszły paczki ode mnie i Bastiana.
-Eee robot?- Zapytała Sophie i spojrzała na Louisa, który trzymał w rączkach czerwoną apaszkę i wieczorową torebkę.
-Bastian, ja mówiłam, że ten papier to zły pomysł!- Zdzieliłam go w ramię.- Wybaczcie, oczywiście powinno być na odwrót- Próbowałam ratować sytuację, ale na nie wiele to się zdało, bo wszyscy wybuchli śmiechem.
-Monika, patrzaj! Mam to na kamerze!- Zawył Podolski i zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
-I ty za dwa miesiące masz wziąć ślub kościelny z tym pajacem?- Spytała Sophie nadal rozbawiona tą całą sytuacją.
-No niestety- Mruknęła i wzięła synka na ręce.
-Słyszałem to! Spotka cię kara moja kochana przyjaciółko!- Zbliżył się do Sophie, Monika popatrzyła na mnie, a ja na nią, bo wiedziałyśmy, że Podolski jest zdolny do wszystkiego. W pewnej chwili rzucił w nią kawałkiem ciasta.
-PODOLSKI!- Ryknęła na cały głos i popędziła za nim do ogrodu. Tam zwaliła go na trawę i zaczęła okładać ziemią.- Ty wstrętny gamoniu! Patrz jak ja wyglądam!- Darła się dalej, a całe towarzystwo zwijało się ze śmiechu. Dzieciaki wesoło klaskały w rączki, Louis przypatrywał się temu z zaciekawieniem, a Bastian z Mesutem leżeli pod stołem. Jedynie ja, Monika i rodzice Sophie próbowaliśmy zachować jakąkolwiek powagę.
-Dobra, dzieci! Zabawa skończona!- Krzyknęła mama mojej przyjaciółki.- Czas na tort!
-Już, moment! Tylko pójdę do łazienki się ogarnąć- Krzyknęła Sophie i popędziła na górę, a za nią wbiegł Lukas.- Wypad mi stąd!- Wrzasnęła na niego.- Monika weź go stąd, bo nie ręczę za siebie!
-Lukas! Na dół już…Ale faktycznie…Tobie też potrzebny jest mały prysznic- Mówiąc to wepchnęła go do łazienki znajdującej się na dole i oblała go wodą.- No już…Jesteś czysty i pachnący, a ty Soph?!
-Ja już też!- Odkrzyknęła i zbiegła na dół.
Zachwiałam się w miejscu, żeby nie parsknąć, ale na szczęście Bastian, który już się podniósł pomógł mi utrzymać równowagę. Po chwili Mesut z Joachimem postawili tort na osobnym stoliku. Najpierw Podolscy wzięli swojego synka na ręce i wspólnie zdmuchnęli świeczkę w kształcie cyferki „3”. Później to Sophie podeszła do tortu, pomyślała życzenie i zdmuchnęła „19”. Wszyscy zaczęli bić brawo.
Potem zabawa rozkręciła się w najlepsze. Louis władował się Sophie na kolana i poprosił, żeby nakarmiła go tortem. Oczywiście nie odmówiła mu. Louis to strasznie słodkie dziecko. Kiedy tak z nim siedziała, zauważyła, że wszyscy przyglądają im się z uśmiechem. A najbardziej Mesut, który patrzył na nią z czułością i rozczuleniem. W kącie salonu, Bastian tańczył z dziećmi na rękach, a Joachim prowadził interesującą rozmowę z Lukasem. Natomiast ja, Monika i mama Sophie gdzieś znikły. Niedługo potem wróciłyśmy z kolejnymi porcjami jedzenia. Przyjęcie udało się znakomicie! Nie obyło się bez śmiechów, żartów, rozmów. A czas spędzony z najbliższymi jest najpiękniejszy.

 11 czerwca 2011 roku w Polsce odbył się ślub kościelny Moniki i Lukasa. Dlaczego akurat Polska? Wszyscy wiedzieli o głębokim przywiązaniu Lukasa do swojej ojczyzny. Byłam obecna ja, Mesut, Bastian, Caroline, dzieci, rodzice państwa młodych z Louisem, rodzice moi, mojej przyjaciółki, Bastiana i mojego chłopaka oraz chłopcy z reprezentacji i drużyny, ci, którzy mogli się pojawić ze swoimi drugimi połówkami. Nie mogłam się już doczekać, kiedy moi przyjaciele złożą kościelną przysięgę małżeńską. Długo na to czekałam, ale w końcu się udało!

 -Ja Lukas biorę sobie ciebie Moniko za żonę i ślubuję ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci- Powiedziałem słowa przysięgi ze wzruszeniem w głosie. W oczach Moniki widziałem łzy. Ale były to łzy szczęścia…
-Ja Monika biorę sobie ciebie Lukasa za męża i ślubuję ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci- Oznajmiła również ze wzruszeniem. Popatrzyłem na nią z miłością i uwielbieniem w oczach. Była dla mnie wszystkim. Żoną, mamą mojego synka, kobietą, którą kocham. Kobietą, z którą mam wspólne plany, marzenia. Kobietą, z którą mogę porozmawiać o wszystkim, wyżalić się ze wszystkiego. Kobietą, która bez względu na wszystko jest ze mną, pociesza mnie, kiedy jest mi to potrzebne i wspiera mnie z całych swoich sił. Jest moją żoną, ukochaną kobietą, mamą mojego synka. Dla mnie jest ideałem, aniołem. Kiedy nasi świadkowie- Sophie i Bastian podali nam obrączki, a my włożyliśmy je sobie na palce wymawiając słowa „Przyjmij tą obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w Imię Ojca i Syna i Duch Świętego” wiedzieliśmy, że złączyliśmy się na zawsze.

 Zabawa weselna trwała w najlepsze. Wszyscy bawili się świetnie, tańczyli ze wszystkimi, śmiali się w najlepsze, rozmawiali i żartowali. O coś takiego nam chodziło! Miałem już za sobą taniec z moją żoną, moją mamą i teściową. Spojrzałem z uśmiechem na Monikę tańczącą teraz jej tatą. Mojego już obskoczyła, bo właśnie tańcował z mamą Sophie, a Joachim z mamą mojego najlepszego przyjaciela. Tata Caroline z Sophie, a jej mama z Mesutem.
Bastian tańczył z Caroline i z dziećmi. Parsknąłem śmiechem na ten widok, ale cieszyłem się ich szczęściem. Po tylu próbach, kłótniach i łzach nareszcie odnaleźli szczęście. Spojrzałem, że Sophie jest wolna, więc poszedłem w jej kierunku.
-Jak się bawisz?- Zapytałem.
-Świetnie przyjacielu!- Powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak to wszystko się potoczyło!
-Teraz czekać na wasze śluby- Poruszyłem charakterystycznie brwiami.- Twój z Mesutem i Caroline z Bastianem.
-Wszystko w swoim czasie!
-Porywam ci dziecko!- Usłyszeliśmy Thomasa, który wziął Louisa i dołączył do kółeczka utworzonego przez rodziców bliźniaków razem ze swoją żoną.
-Zatańczysz?- Zapytałem podając jej dłoń.
-Z tobą zawsze- Odpowiedziała i po chwili kołysaliśmy się w rytm jakiejś melodii.
-Dziękuję ci, że jesteś Soph- Szepnąłem.- Taka przyjaciółka jak ty to skarb.
-A ja ci dziękuję za to, że ty zawsze jesteś ze mną i przy mnie- Powiedziała i mocno się do mnie przytuliła. Dla takich chwil jak takie warto żyć.



****

Witam ;*
Wiem, że trochę dawno mnie tutaj nie było, ale nie mogłam się przełamać ;D Na szczęście dziś mi się ta sztuka udała ^^ Za pomoc w pisaniu pierwszej części dziękuję Caroline ;* Mam nadzieję, że już Ci przeszła ochota na zabijanie mnie, bo czuję, że takową miałaś ;D
Pochwalę się, że już sobie wszystko obmyśliłam w głowie i wiem, co ma być dalej. Jak wszystko dobrze pójdzie to to opowiadanie skończy się na 45 rozdziale plus epilog do tego. Myślę, że to mi się uda, ale wolę nie zapeszać ;D 
I pomyśleć, że u naszych bohaterów minął już rok od tych wszystkich wydarzeń związanych z Mundialem ;D Ja również całkiem niedługo tutaj będę obchodziła rocznicę ^^
A teraz coś o nadchodzącym tygodniu. W sumie już dziś Chelsea zmierzy się z Tottenhamem w walce o finał Pucharu Anglii. Mocno w nich wierzę i trzymam kciuki, żeby ta sztuka im się udała ;) 
W tym tygodniu znów będziemy żyć Ligą Mistrzów i spotkaniami półfinałowymi. W środę Chelsea na Stamford zmierzy się z Barceloną. Przyznam się szczerze, że obawiam się tego spotkania. Nie ze względu na to, że boję się o Chelsea, bo ja wiem, że ich stać na wygraną, ale boję się widowiska teatralnego w wykonaniu Barcelony. Ich gry aktorskiej, symulowania i popisów sędziów, którzy wszystko robią pod nią. Powiem szczerze, że mam już tego dość i wiem, że nie tylko ja -.-
Co do meczu Real- Bayern to jestem rozdarta ;D Kibicuję oby tym drużynom i trzymam za nich kciuki. Wygra lepszy ;) 
Pozdrawiam ;*