Byłyśmy
niezmiernie szczęśliwe, kiedy dojechaliśmy do Port Elizabeth. Od
razu wzięłyśmy swoje bagaże i udałyśmy się do swoich pokoi,
aby się odświeżyć. Byłyśmy zmęczone tym leżeniem w autokarze,
ale same tego chciałyśmy. Ja teraz nie marzyłam o niczym innym niż
o wygodnym łóżku, ale jak znam chłopaków to pewnie zaraz coś
wymyślą…I wcale się nie pomyliłam.
Nie
miałyśmy ochoty ruszać się z naszego pokoju, ale Podolski jak
zawsze się uparł i siłą wyciągnął nas do klubu. Nawet się nie
przebrałyśmy. Miałam na sobie zwykłe ciemne jeansy, tunikę i
moje ulubione szpilki. Sophie ubrała się podobnie. Nie
pomalowałyśmy się nawet zbytnio. Nie było na to czasu. Szliśmy
sporą ekipą do klubu niedaleko naszego hotelu, kiedy zauważyłam
Hiszpanów. W tym tego najsympatyczniejszego – Ikera.
-Ikeeeeeeeer!-
Wrzasnęłam i ruszyłam w jego stronę.
-Młoda?!
- Rzucił z uśmiechem i objął mnie po przyjacielsku. - Ile to już
minęło?
-No
od finału Euro - Lekko uderzyłam go w ramię.
-Nic
się nie zmieniłaś - Dodał, a w tym samym czasie podeszła ‘moja’
ekipa z Sophie na czele. Spojrzałam po niemieckich twarzach.
Wyczytałam z nich tylko, że z tego spotkania nie wyniknie nic
dobrego.
-Caroline
idziesz? - Zapytał Bastian nawet na mnie nie patrząc. Wzrok wlepiał
w rękę Ikera, która spoczywała na moim ramieniu. Jego głos był
jakiś dziwny.
-Tak,
tak. - Rzuciłam szybko, a do Casillasa wyszeptałam, ze pogadam z
nim później. Po chwili weszliśmy do klubu, który był w miarę
pusty. Zaledwie parę osób na parkiecie, jeden stolik zajęty, przy
barze prawie nikogo.
-No
dobra, kto, co pije? - Rzucił Gomez.
-Kwadrat!
- Odezwałam się razem z Sophie.
-Tylko
nie to. - Mruknął Thomas.
-Przymknij
sie gówniarzu. - Odszczeknęłam mu.
-To
ty jesteś gówniarz - Powiedział do mnie i zaczęliśmy się
przepychać. Jak to rodzeństwo.
-Dzieci
spokój - Oznajmiła Sophie.
-Ja
chce piwo. - Mruknął Podolski.
-Ja
też! - Powiedziała chórem reszta.
Obserwowałam Caroline, która
cały czas zerkała w stronę Hiszpanów. Zauważyłam, że Bastian
obserwuje zarówno moją przyjaciółkę jak i Casillasa i co chwilę
zaciska pięści. Nie wróżyło to nic dobrego. Wypiłyśmy po
kolejnym kwadracie i po chwili Caroline pociągnęła mnie za sobą
do Hiszpanów.
-Siemaaaa!
Pamiętacie Sophie? - Zapytała Caroline i wcisnęła mnie między
Ramosa a Pique. Sama usiadła przy Casillasie.
-Córka
waszego trenera. Jak moglibyśmy zapomnieć. Zwłaszcza ta cudowne
oczy – Powiedział szarmancko Pique, po czym pocałował mnie w
dłoń. Momentalnie się zaczerwieniłam, po czym zaczęłam oglądać
swoje buty. Po minucie spojrzałam w stronę Niemców, którzy
uważnie nas obserwowali. Gdy spojrzałam na Mesuta, on gwałtownie
odwrócił głowę w drugą stronę. W tej samej chwili Caroline
znikła gdzieś z Casillasem. Zauważyłam, że u chłopaków nie ma
Thomasa i Bastiana. Chyba szykuje się coś większego. Nie miałam
czasu, żeby o tym myśleć, bo Ramos wyciągnął mnie na parkiet,
gdzie bez większego trudu zaczął mnie okręcać we wszystkie
strony. Modliłam się tylko, żeby piosenka nie zmieniła się na
wolniejszą. No, ale jak pech to pech. Z głośników popłynęła
spokojna melodia, a ja poczułam ręce Ramosa na moich biodrach.
-Raz
się żyje! -Pomyślałam i zarzuciłam mu dłonie na szyję, a głowę
położyłam mu na ramieniu. Kołysaliśmy się chwilę w rytm
muzyki, zanim nie poczułam szturchnięcia.
-Odbijany!
- Rzucił dobitnie Mesut i nie dał szansy na sprzeciw. Widziałam
zdezorientowanie Ramosa. Sama wyglądałam podobnie...
Wyszłam z Ikerem przed klub.
Co, jak co, ale od Euro utrzymujemy przyjazne stosunki. Co z tego, ze
wtedy miałam 16 lat? Iker traktował mnie jak równą sobie. Był
jak starszy brat. Trochę jak Thomas. Wyciągnęłam papierosy z
kieszeni i po chwili jednego odpaliłam.
-Nie
wiedziałem, że palisz - powiedział cicho Casillas i usiedliśmy na
murku, tyłem do klubu.
-Taki
głupi nałóg. Zaczęłam.
-Nie
ładnie - Powiedział i spojrzał w niebo.
-No
ja wiem. Ale co zrobić? - Zaciągnęłam się dymem. - Tęsknisz za
nią? - Zapytałam patrząc na jego zamyśloną twarz.
-Bardzo.
Ale na szczęście przyjedzie niedługo.
-Nie
chciała przyjechać od razu z tobą?
-Miała
coś ważnego w pracy. - Oznajmił spokojnie i przeniósł wzrok ze
mnie z powrotem na niebo.
Wkurzyłem się. Nie wiem,
czemu. Nie powinienem. Przecież ona nie jest moją dziewczyną, czy
coś. Ale kiedy razem wychodzili, coś we mnie pękło. Coś mnie
zabolało. Ruszyłem z Thomasem za nimi. W końcu to jej ‘brat’.
Niech ten Hiszpan tylko jej coś zrobi…Staliśmy za filarami i
obserwowaliśmy ich. Moje pięści automatycznie się zacisnęły…
Siedzieliśmy na tym murku
już dobre 15 minut. W końcu mogłam trochę z nim pogadać.
Uwielbiam nasze rozmowy. Mimo sporej różnicy wieku, czuję, że
rozumiemy się bardzo dobrze.
-No
młoda wracamy- Mruknął mój towarzysz i pomógł mi wstać. Ja
miałam jednak inny pomysł.
-Weź
mnie na ręce- Powiedziałam z niewinnym uśmiechem.
-Nigdy
się nie zmienisz, co?- Zapytał jednak i tak wziął mnie na ręce.
-Ała,
ała! Dobra! Postaw mnie!- Zapiszczałam.
-No
tak. Zapomniałem jaka jesteś krucha- Uśmiechnął się, po czym
mnie przytulił. I wtedy się zaczęło.
Tańczyłam z Mesutem już
jakiś czas. Było trochę niezręcznie, ale z czasem wszystkie
negatywne myśli odpłynęły. Nie ważne, co leciało w głośnikach.
My cały czas tańczyliśmy przytuleni do siebie. Aż w końcu muzyka
ucichała i usłyszałam spanikowaną Caroline.
-Bastian
bije się z Ikerem! Trzeba ich rozdzielić!- W jej oczach widziałam
łzy. Nasi wraz Hiszpanami polecili przed klub, a ja mocno ją
przytuliłam.
-Wracamy
do hotelu!- Zakomunikowałam i wyprowadziłam zdruzgotaną
przyjaciółkę z klubu. Po drodze powiedziałam Samiemu dokąd
idziemy. Zrozumiał. Przeczuwałam, że coś będzie nie tak. Było
zbyt pięknie…
****