Oznajmiłam
tacie, że wybywam na parę dni do Lukasa, bo się za nimi
stęskniłam. Zrozumiał. Oczywiście powiedziałam rodzicom, żeby
jak najlepiej opiekowali się moją przyjaciółką, co oni uznali za
oczywiste. Cieszyłam się tym, że są tak wyrozumiali i, że
pomagają nam na każdym kroku. W końcu byli moimi rodzicami, a
Caroline traktowali jak drugą córkę. Pożegnałam się z nimi, z
Caroline i z dzidzią i ruszyłam w stronę stadionu, gdzie miał
czekać na mnie Mesut. Osobiście powiedział, że zawiezie mnie do
Kolonii, za co byłam mu wdzięczna, bo nie miałam ochoty się tłuc
autobusami. Na powitanie przywitał mnie długim pocałunkiem, co
przyjęłam z uśmiechem. Rozmawialiśmy całą drogę. O wszystkim.
W żadnym stopniu nie byliśmy skrępowani w swoim towarzystwie. W
końcu byliśmy parą i wiedzieliśmy o sobie wszystko. Ufaliśmy
sobie, a przecież na tym powinien się opierać prawdziwy związek.
Nim się spostrzegłam Mesut zaparkował samochód przed domem
przyjaciela. Pomógł mi z bagażami, a ja nacisnęłam dzwonek. Po
chwili drzwi się otworzyły.
-Sophie!-
Monika przytuliła mnie mocno do siebie.- No jesteś nareszcie-
Uśmiechnęła się.- Hej Mesut!- Krzyknęła do mojego chłopaka.
-Cześć,
cześć- Dał jej buziaka w policzek i postawił moją torbę w
przedpokoju.- Jest Lukas? Chciałem z nim chwilę porozmawiać, a
korzystając z okazji, że już tu jestem…- Zaczął.
-Jest
w salonie- Odpowiedziała Monika.- Ale co my tu tak będziemy
stać…Właź- Wpuściła mnie do środka.
-Ciocia
Sophie!- Usłyszałam głos Louisa, więc natychmiast wzięłam go na
ręce i okręciłam się z nim wokół własnej osi. Potem dałam mu
buziaka w policzek.
-Cześć
przystojniaku- Powiedziałam z uśmiechem.- Ale ty urosłeś!
-Jak
tatuś- Oznajmił dumnie i objął mnie mocniej.- Fajnie cię
widzieć- Uśmiechnął się.
-Ciebie
też blondasku- Poczochrałam go po główce i za Moniką weszłam do
salonu.- Lukas!- Krzyknęłam się.
-I
ja mam z tobą wytrzymać przez trzy dni?!- Jęknął.- Za jakie
grzechy?
-Za
twoje- Wyszczerzyłam się i puściłam małego, który automatycznie
znalazł się na rękach u Mesuta.- Cześć- Przywitałam się z
przyjacielem i objęłam go.
-Do
twarzy ci z dzieckiem- Podolski zwrócił się do Mesuta.- Może
byście się postarali, co?- Poruszył brwiami.
-Zwariowałeś?!
Mój tata jeszcze nie wie o tym, że jesteśmy razem…
-Może
najwyższy czas mu powiedzieć.
-Kiedyś
na pewno- Mruknął Ozil.- Ale ja już się zbieram…Mamy trening
później- Oznajmił i pożegnał się ze wszystkimi. Poszłam go
odprowadzić i pożegnałam się z nim czule.- Mesut to lubi…
-Sophie
to wiedzieć- Wyszczerzyłam się i zanim weszłam do domu przyjaciół
jeszcze mu pomachałam.
Strasznie
się za nimi stęskniłam. Za Lukasem, Moniką i Louisem, dlatego te
trzy dni spędzone z nimi dobrze na mnie wpłynęły. Szczerze
porozmawialiśmy o wszystkim, o mnie i Mesucie, o nich, o Caroline i
Bastianie…My wiedzieliśmy coś, czego Caroline jeszcze nie
wiedziała. Bastian kilka dni temu powiedział nam, że zrozumiał
wszystko i podjął właściwą decyzję. Byliśmy z niego dumni, że
w końcu się ogarnął i zrozumiał. Teraz sam czekał na właściwy
moment, żeby powiedzieć o wszystkim mojej przyjaciółce.
Wiedziałam jednak, że jeszcze trochę czasu minie zanim zdecyduje
się powiedzieć jej prawdę. Ale już teraz musiał działać sam.
Szybko zleciały te trzy dni. Uwielbiałam bawić się z małym,
który nie odstępował mnie na krok. Naprawdę udał im się synek!
Kochałam tego brzdąca całym sercem mimo, że byłam dla niego
tylko ciocią. Z trudem przyszło mi się z nimi pożegnać, ale
obiecali, że niedługo to oni nas odwiedzą. Trzymałam ich za
słowo!
Dwa
miesiące później.
Bastian
jeszcze nic nie powiedział Caroline! Nie mogłam już dłużej
patrzeć na cierpienie przyjaciółki, dlatego wysłałam Bastianowi
wiadomość, żeby zjawił się dziś w gabinecie, bo miała mieć
dziś badania. Była już w piątym miesiącu, a brzuch urósł jej
niemiłosiernie.
-Soph
idziesz ze mną?- Zapytała.
-Wybacz
Słońce, ale nie dam dziś rady…- Mruknęłam.- Umówiłam się z
tatą. Ale daj znać co i jak- Powiedziałam do niej.
-Dobrze-
Uśmiechnęła się i pogłaskała swój pokaźny brzuszek.
-Dziecko
ci się dobrze rozwija- Szepnęłam.
-Ej
weź! Naprawdę za duży mam ten brzuch- Parsknęła śmiechem, gdy
to powiedziała.- Ale, dobra ja się zbieram! Pa, kochanie!
-Na
razie- Cmoknęłam ją w policzek.
Wygodnie
usadowiłam się na fotelu i czekałam, aż przyjdzie moja lekarka.
Obserwowałam gabinet ze sporym zaciekawieniem. Na jednej ze ścian
wisiała specjalna tablica, na której ukazane były zdjęcia małych
dzieci. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Kiedy pojawiła się pani
doktor przywitałam się z nią wesoło.
-Widzę,
że jest dziś pani w znakomitym humorze…Nich pani podwinie bluzkę,
a ja uruchomię sprzęt. Zrobiłam to, co kazała i po chwili
rozsmarowała na moim brzuchu żel do USG. Od razu spojrzałam na
monitor i ujrzałam synka, który wykonywał ruchy. Nagle ktoś
zapukał do drzwi.
-Pewnie
przyjaciółka- Mruknęłam.
-Proszę
wejść- Odezwała się pani doktor, a drzwi się otworzyły.
-Cześć
Soph…- Zaczęłam, ale ucięłam wpół zdania, bo zobaczyłam
Bastiana.- Co ty tu robisz?!
-Jestem…-
Szepnął i podszedł do nas.
-Pan
jest tatusiem?
-Tak-
Odparł i spojrzał na monitor.- To nasze dziecko?- Zapytał, a ja
wyczułam wzruszenie jego głosie.
-T-tak…
Delikatnie
ścisnął mnie za rękę, jakby chciał dodać mi otuchy.
-Synek
rozwija się prawidłowo- Odezwała się lekarka.- Ale zaraz!-
Krzyknęła w pewnym momencie, a my spojrzeliśmy na nią.- A to ci
niespodzianka!
-Co
się stało?- Spytałam przerażona.
-Widzą
państwo ten drugi punkt wykonujący ruchy? Bliźniaki! Drugie
dzieciątko musiało ułożyć się za braciszkiem…
Z
nadmiaru emocji zaczęłam płakać, a Bastian stał i jak
zaczarowany wpatrywał się w ekran.- To dziewczynka- Usłyszałam i
mocniej ścisnęłam go za rękę.
-Będziemy
mieli bliźniaki…- Nim się zorientowałam poczułam jego pocałunek
na swoim czole.- Będą bliźniaki…
Opuściliśmy
gabinet, ani razu na siebie nie spoglądając. Gdy znaleźliśmy się
na zewnątrz żadne z nas nie wiedziało, co ma powiedzieć. Pierwsza
odezwałam się ja.
-To
ja idę…Dzięki, że przyszedłeś na badanie- Mruknęłam i
chciałam odejść, ale on mnie przytrzymał.
-Możemy
się gdzieś przejść?
-Po,
co?
-Do
tej pory myśleliśmy, że to jedno dziecko…A tu się okazało, że
spodziewasz się bliźniaków…
-Dobry
jesteś- Prychnęłam z ironią.- Za jednym zamachem…
-Caroline!
Co teraz będzie?
-Jak
to, co? Ja będę tak jak teraz mieszkać u Sophie, a gdy urodzę to
odpowiednio zajmę się naszymi dziećmi. A ty, co? Bastian nie
oszukujmy się. Nic się nie zmieni.
-Caroline….
-Nasze
dzieci nie zmienią stosunku między nami i ty doskonale o tym wiesz.
Przecież ot tak mnie nie pokochasz. Wiesz jak się czułam, gdy nie
czułeś jak pierwszy raz dziecko kopnęło? I nie będziesz widział
jak one raczkują, stawiają pierwsze kroki, jak mówią pierwsze
słówka…Muszę się z tym pogodzić, nie? W końcu jesteś tylko
ich tatą!- Wybuchłam, bo dłużej nie mogłam tego wytrzymać.-
Kocham cię! Kiedy to wreszcie zrozumiesz?! Kocham cię od dawna,
kocham cię odkąd pamiętam, a ty, co?! Łaskawie mówisz mi, że
uznasz dzieci? Dzięki ci wielkie panie wielkoduszny! A, co mi z tego
skoro nie będziesz uczestniczył w ich życiu? Chcesz, żeby one
wiedziały, kto jest ich tatą…A proszę cię bardzo! Tylko, że ja
nie chcę rujnować twojego zasranie idealnego świata!- Wykrzyczałam
mu prosto w twarz i odeszłam od niego. Nim się zorientowałam on
był przy mnie i zdecydowanym ruchem przyciągnął mnie do siebie…
****
Witam ;*
Rozdział miał być wczoraj, ale się nie wyrobiłam ;D Jak sobie pomyślę, że w sumie na moje inne opowiadania mam napisać jeszcze sześć rozdziałów to mnie głowa boli ^^ A jak dołożyć do tego wszystkie zaległości jakie sobie narobiłam w szkole przez chorobę to już w ogóle ;D Ale dam radę! ;D
I znów długi rozdział, ale od razu Wam mówię, że kolejny też taki będzie ^^ No i bliźniaki! Cieszycie się razem z przyszłymi rodzicami, co? ;D Mogę Wam zdradzić, że w kolejnym sytuacja między Bastianem, a Caroline zostanie wyjaśniona ;)
I jutro mecz Chelsea- Manchester United. Wiadomo, że zawsze są obawy i to dziwne uczucie, ale ja wierzę w moich kochanych niebieskich, że dadzą radę ;) Mimo, że niektórzy mają kontuzje to i tak wiem, że stać ich na zwycięstwo ;)
Pozdrawiam ;*
O jaaaaaa *___* Ola ty wiesz jak mi poprawić humor :D Haha Podol mistrz xD Zróbcie sobie dzidzi xD haha no i nareszcie blondas sie ogarnął :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Bliźniaki, to coś co lubię hehe :) I wydaje mi się, że Sophie niebawem też może spotkać niespodzianka, bo to gadanie o dzieciach i Louis.. no no… Nie zdziwię się jeśli tak potoczą się ich losy hihi :) Będzie małe przedszkole :)Pozdrawiam ;*Ozilla
OdpowiedzUsuńO jejku jestem w totalnym szoku się nie spodziewałam, że będą bliźniaki, ty to kochana potrafisz mnie zaskoczyć, pozytywnie rzecz jasna. Widać, że Bastian powoli się łamie, nie wiem czy jest to do końca spowodowane jego zbliżającym się wielkimi krokami ojcostwem, czy rodzącym się i dającym coraz bardziej o sobie znać uczuciem jakim on zaczyna darzyć naszą bohaterkę, mam nadzieję, że niedługo się jakoś ułoży między nimi. :D.Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJak miło że Sophie odwiedziła rodzinke Podolskich. I nawet Mesut z łaski swojej ją zawiózł … fajnie mieć swoją taksówkę. Wiem co mówię ^^ :DBLIŹNIAKI?! O madre mio to nie na moje nerwy!!!
OdpowiedzUsuńWielkie nawracanie czas zacząć? Coś się ruszyło już w poprzednim, ale dopiero teraz dowiedziała się o tym właściwa osoba… Ale lepiej późno niż wcale. Teraz dziewczynie wsparcie będzie szczególnie potrzebne, bo przecież czekają ją ciężkie chwile. Opieka nad dwójką takich urwisów może być uciążliwa, niewątpliwie. Ale wszystko wygląda nieco inaczej, jeżeli obok jest ktoś jeszcze.Pozdrawiam.[droga--do--gwiazd][resumption][mkubiak]
OdpowiedzUsuń