Weszłam
na salą gimnastyczną razem z innymi kobietami. Przyznam, że trochę
im zazdrościłam. Wszystkie uśmiechnięte, z ukochanymi przy boku.
Ja na zajęcia chodziłam z Sophie. Cieszyłam się, że chociaż ona
jest obok mnie. Zajęłam swoje miejsce i czekałam na przyjaciółkę,
która jak zawsze miała się spóźnić. Instruktorka znów pouczała
nas jak mamy oddychać. Wykonywałam jej polecenia w skupieniu, kiedy
nagle drzwi sali się otworzyły. Odwróciłam się w tamtym
kierunku, bo byłam przekonana, że to Sophie. Jakież było moje
zdziwienie, gdy w przeciągu paru sekund w mego boku siedział
Bastian! Spojrzałam na niego zaskoczona, jednak on nie reagował. Po
pomieszczeniu rozległ się szept. No tak, w końcu Bastian jest
znaną osobą w Niemczech. Puściłam to jednak mimo uszu.
-No
dobrze. Teraz tatusiowie usiądą za mamusiami. Kładziemy dłonie na
brzuszkach i się odprężamy- Instruowała nas. – Nie ma, co się
denerwować. Oprzyj się o partnera, zamknij oczy i głęboko
oddychaj- Mówiła spokojnie. Niechętnie wykonałam jej polecenie,
ale jak mus to mus. Oparłam się o niego delikatnie, kładąc głowę
na jego ramieniu. Przymknęłam oczy i starałam się spokojnie
oddychać. Żadne z nas do tej pory się nie odezwało. Poczułam jak
kładzie dłonie na brzuchu. Dzidziuś akurat się poruszył.
-Czujesz?-
Zapytał zaskoczony tym, czego doświadczył. Spojrzałam na niego.-
Fakt, głupie pytanie- Mruknął i znów nastąpiła niezręczna
cisza, którą przerwałam.
-Skąd
wiedziałeś, że tu jestem?
-Przymusiłem
Sophie, żeby…
-Mogłam
się tego domyśleć- Westchnęłam cicho i poprawiłam się na
macie, na której siedziałam. Było mi trochę niewygodnie, ale po
kilku minutach przeszliśmy na wielkie piłki.
-Dobrze,
panowie stają naprzeciwko swoich kobiet i trzymają za dłonie.
Dalej ćwiczymy oddech- Rzuciła instruktorka. Po sali rozległ się
pomruk, a Bastian złapał mnie za dłoń. Znów zaczęłam oddychać,
ale zrobiło mi się duszno i zakręciło mi się w głowie.
-Muszę
wyjść- Mruknęłam.
-Chodź-
Wyprowadził mnie z sali.- Jesteś strasznie blada- Dodał, kiedy
stanęliśmy obok otwartego okna. Po chwili blondyn podał mi wodę w
plastikowym kubeczku. Szybko ją wypiłam i niedługo potem było mi
znacznie lepiej.- Często ci się to zdarza?
-Tylko,
kiedy mam ciężki dzień- Odpowiedziałam.
-Coś
się stało?
-Wszystko…Ciąża,
szkoła, rodzice, ty…- Westchnęłam i wróciłam na salę ćwiczeń.
Nie byłam gotowa na kolejną rozmowę z nim, ale tym go nie
zniechęciłam. Kilka sekund później pojawił się obok mnie i był
przy mnie do końca zajęć.
Następnego
dnia obudził mnie głos Joachima, więc niechętnie wstałam z łóżka
i zeszłam do kuchni.
-Dzień
dobry- Przywitałam się z nim.- Coś się stało?
-Sophie
nie wróciła na noc- Wyjaśnił.
-Ach
tak…- Westchnęłam i odwróciłam głowę, żeby się nie
roześmiać.
-W
sumie zadzwoniła, żebyśmy się nie martwili, bo zostaje na noc u
koleżanki, ale pomyśl! Ona w szkole udaje taką rozkapryszoną
dziewczynę, która odpycha wszystkich naokoło. Chce grać
niedostępną, ale przecież znasz ją i wiesz, że taka nie jest…
-Tak,
ma pan rację- Przyznałam mu.
-Nie
ma w klasie koleżanek, a tu nagle oznajmia, że zostaje na noc u
jednej z nich, bo muszą się przygotować do jakiegoś projektu, co
to mają go razem robić- Powiedział.- Ach te dzieci!- Uśmiechnął
się do mnie miło, po czym zniknął w swoim gabinecie.
-Tak,
na pewno była na noc u koleżanki- Dodałam pod nosem.- A ta
koleżanka to się Mesut nazywa…
Postanowiłam,
że pójdę na trening chłopaków, bo miałam dziś wolne w szkole.
Podobnie jak Sophie. Zresztą, chodzimy do tej samej szkoły, więc
nie ma się, co temu dziwić. Przeczuwałam, że i ją znajdę na
treningu. Moje przypuszczenia okazały się słuszne. Trajkotała w
najlepsze z Mesutem.
-Hejo-
Przywitałam się z nimi.- Jeszcze się nie nagadaliście?-
Zapytałam.- Soph, wiem, że nocowałaś u Mesuta- Wyszczerzyłam
się.- Mnie nie oszukasz…
-Oj
tam…- Zarumieniła się lekko i pocałowała Mesuta w policzek.-
Leć, bo zaraz dostaniesz od trenera.
-A
ty ode mnie- Odezwałam się jak Ozil zniknął nam z pola widzenia.
-Bastian
mnie zmusił! Przysięgam!- Złapała się za serce, a ja nie
wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Po chwili pomachałam mojemu
braciszkowi, który szczerzył się niemiłosiernie.
-A
ten, co taki zadowolony?- Zapytałam.
-Oni
wszyscy tacy są, przypatrz się…No może Bastian taki niemrawy
trochę, ale…
-On
jest niemrawy od urodzenia- Mruknęłam i usiadłam na krzesełku.
Przyjaciółka klapnęła obok mnie.
-Kurczę
brakuje mi Lukasa…I Moniki i małego- Powiedziała po chwili
milczenia.- Tęsknię za nimi.
-Może
odwiedź ich w Koloni, co?- Podsunęłam.
-Genialny
pomysł!- Pocałowała mnie w policzek.- Dzięki! Aaaa! Luka!-
Pisnęła w pewnym momencie, kiedy podbiegł do niej synek Arjena.-
Cześć smyku- Wytarmosiła go za policzki, a ja buchnęłam
śmiechem.- Oj! Będziesz taka sama jak urodzisz własne- Wytknęła
mi język.
-Ciocia
będzie miała dzidzi?- Zapytał i wdrapał mi się na kolana.- A
gdzie on teraz jest?
-W
moim brzuszku- Wyjaśniłam, a on położył na nim swoją łapkę.
Nie powiem, ale rozczuliło mnie to.
-Ale
fajnie! Cześć dzidziuś!- Przywitał się, a ja poczułam łzy w
kącikach oczu.- Ciocia! To będzie chłopczyk?
-Tak
smyku- Powiedziałam.- Jak dorośnie to będziecie razem kopać piłę-
Oznajmiłam mu, a on pisnął zadowolony i poleciał do taty, żeby
mu o tym powiedzieć. Kątem oka zobaczyłam, że Bastian cały czas
nam się przyglądał…
Wszedłem
do pustego mieszkania i zmęczony opadłem na fotel. Już od
dłuższego czasu w głowie miałem słowa mojej mamy o tym, że
powinienem dorosnąć, stać się odpowiedzialny, brać
odpowiedzialność za swoje czyny. Dziecko musi mieć ojca, nie jest
niczemu winne. Wiem jak ciężko jest Caroline, wiem, że rodzice
wyrzucili ją z domu, a mimo to nie poszedłem wtedy do niej, żeby
ją pocieszyć. Wczoraj błagałem Sophie, żeby powiedziała mi,
gdzie jest. Dowiedziałem się, że w szkole rodzenia, więc od razu
tam poszedłem. Była trochę zdziwiona, ale nic nie powiedziała. A
ja po prostu czułem, że tam, przy niej i przy naszym dziecku jest
moje miejsce. Tak podpowiadało mi serce. A dziś…Ta sytuacja na
treningu. Obserwowałem jej zachowanie jak rozmawiała z małym Luką,
jak się cieszy i wtedy coś mnie tchnęło. Przecież ona niedługo
zostanie mamą, a ja tatą. Kiedy na Mundialu poszliśmy do łóżka,
wiedziałem, co robię. Ona nie była tego do końca świadoma, bo
była pijana. Ja również, ale mimo to wiedziałem, co robię.
Procenty nie przyćmiły mojego mózgu, sam dobrowolnie chciałem
tego. Jak mam to wyjaśnić? Oraz to, że byłam o nią taki
zazdrosny? Mimo tego, że przy moim boku była Sarah, ja cały czas
czułem, że jakaś siła przyciąga mnie do Caroline. Jednak bałem
się jej o tym powiedzieć. Odkąd się poznaliśmy była dla mnie
ważna, choć wcale tego nie okazywałem. Wiedziałem od dawna, że
jest we mnie zakochana, a ja nie mogłem dopuścić do siebie myśli,
że i ja mogłem coś takiego poczuć względem niej. Ale stało się.
Po naszej nocy, umiejętnie udawałem, że nic się nie stało. A jak
dowiedziałem cię o ciąży spanikowałem, bo przestraszyłem się
tego wszystkiego. Bo nagle doznałem olśnienia, że mam to, o czym
marzyłem od dziecka. Interwencje Sophie, Lukasa, Mesuta oraz mojej
mamy dały efekty. Będę miał rodzinę, taką z prawdziwego
zdarzenia. Kobieta, z którą mam dziecko jest dla mnie ważna od
zawsze. Zawsze potrafiła mnie wysłuchać, mimo dzielących nas lat.
Jej uśmiech był taki szczery, a w jej dużych i pięknych oczach
zawsze widziałem miłość do siebie. Teraz mam ją przy sobie. Będę
miał dziecko z kobietą, którą pokochałem już dawno temu, tylko
nie miałem odwagi się do tego przyznać.
****
Witam ;*
Ostrzegałam przed jego długością ;D Mam nadzieję, że wytrwacie do końca, bo sam koniec jest tak naprawdę najważniejszy. Zaskoczyłam Was choć trochę tym wyznaniem Bastiana? Mam nadzieję, bo bardzo się starałam! ;D I tak oto karty zostały wyłożone ;D Teraz tylko czekać, co będzie dalej…
A ja rozdział dodaję dziś, bo Caroline ma dziś urodziny. Kurczę już trzy razy Ci życzenia składałam, ale zrobię to też tutaj ( nie martw się, nie napiszę tego, co na gadu xD) Więc moja kochana w ten szczególny, 18-stkowy dla Ciebie dzień życzę Ci dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i uśmiechu na twarzy! ;) I żebyś się nigdy nie zmieniała i pozostała taką osóbką jaką jesteś teraz ;) Jeszcze raz wszystkiego najlepszego ;*
I jeszcze rozdział do Ozilli z okazji wczorajszych urodzin ;)
Pozdrawiam ;*
AAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaawwwwwwww <3 to ja po raz kolejny Ci podziękuję za wszystko. Za rozdział, za życzenia, za to że jesteś i mogę na Ciebie liczyć :) Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy ;D co do rozdziału, chyba wiesz wszystko. Widziałaś moją reakcję na gadu :D ajjj! dziękuję jeszcze raz!
OdpowiedzUsuńO ja! No to Bastian mnie zaskoczył – pozytywnie oczywiście. Ciekawa jestem reakcji jak ona się o wszystkim dowie, co powie, co zrobi… Pewnie rzuci mu się na szyję, bo w końcu go kocha hehe ;-) Super rozdział i już nie mogę się doczekać kontynuacji ;-)P.S. Jejku, dziękuję za dedykacje, nie spodziewałam się tego ;-) Dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńNormalnie jestem w totalnym szoku. Bastian zmądrzał?, nie, nie to po prostu niemożliwe, a jednak. Widać, że powoli zaczyna się oswajać z zaistniałą sytuacją i faktem, że zostanie niedługo tatą, mam nadzieję, że teraz już zacznie wspierać naszą bohaterkę, widać, że nie jest jej z tym samej łatwo. Haha a nasza druga parka to po prostu szaleją, widać, że miłość im w głowach pozawracała :D.Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńO kuwa *_* Bastek w szkole rodzenia?! Toż to szok! Ale pozytywny oczywiście :DHahaha Sophie u koleżanki! A to dobre. Racja … koleżanka nazywa się Mesut. A jakże inaczej :D Aww i jeszcze dzidzi! Ej … żona mojego kuzyna co jest w ciąży była u mnie wczoraj i Maksiu leżał z łepetynką na jej brzusiu *_* i to było aww <3
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie, coś w końcu drgnęło. Bastian zaczyna się zachowywać coraz bardziej jak człowiek i jak tak dalej pójdzie, to ja naprawdę zacznę wierzyć, że z niego coś jeszcze będzie. Podobno facetów wychowuje się tylko do siódmego roku życia, ale coś mi się wydaje, że ze Schweinsteigera jest jeszcze całkiem niezły materiał do nawracania. Najważniejsze już przecież zrobił- zaczął myśleć o maluszku jak o swoim dziecku, a nie jak o problemie, fatalnym skutku jednej jedynej nocy.Pozdrawiam.[droga--do--gwiazd][resumption][mkubiak]
OdpowiedzUsuń