Kilka
dni później wybrałam się z przyjaciółką do ginekologa na
badania kontrolne. Dziś miała się dowiedzieć, kogo nosi pod
sercem, więc obowiązkowo musiałam z nią tam być. Cały czas
rozpamiętywałam to, co ostatnio zdarzyło się między mną, a
Mesutem. I za każdym razem na mojej twarzy pojawiał się błogi
uśmiech. Oczywiście Caroline od razu wyhaczyła, co jest grane i
musiałam jej wszystko opowiedzieć. Cieszyła się tym, że chociaż
mi się udało. Od razu ją pocieszyłam i powiedziałam jej, że
Bastian jeszcze kiedyś zmądrzeje. Zaśmiała się tylko na moje
słowa i nic wtedy nie odpowiedziała. Wiedziałam jak jej ciężko,
ale co ja mogłam? Nic…Już tyle razy próbowałam przemówić mu
do rozumu, ale bezskutecznie. No nic, może kiedyś się opamięta i
pójdzie po rozum do głowy. Przed gabinetem zjawiłyśmy się
punktualnie. Chyba denerwowałam się bardziej od przyjaciółki,
sama nie wiem, dlaczego. Nie czekałyśmy długo, bo po chwili doktor
poprosił nas do gabinetu. Sama zainteresowana od razu usadowiła się
na wygodnym fotelu, a ja siadłam obok na krześle i z wielkim
zainteresowaniem patrzyłam w monitor, choć lekarz go jeszcze nie
włączył. Przyjaciółka zaśmiała się szczerze i pokręciła
głową. Wtem lekarz uruchomił sprzęt i posmarował jej brzuch
zimną mazią. Od razu na monitorze pojawił się obraz dziecka.
Wzruszenie ścisnęło mnie za gardło.
-Soph,
na Boga!
-Oj,
no przepraszam- Wyksztusiłam, ale…
-Wiem,
wiem- Uśmiechnęła się.- Można już ustalić płeć, prawda?-
Zapytała lekarza, a on pokiwał głową.
-Zdrowy
i silny chłopczyk- Oznajmił nam, a w jej oczach stanęły łzy.
-To
najważniejsze- Powiedziała i pogłaskała swój brzuszek.
-Dokładnie-
Przytaknęłam.- Dziękujemy doktorze!
-Proszę
bardzo- Podał Caroline zdjęcie USG i poprosił, żeby zjawiła się
za miesiąc. Pokiwała tylko głową i opuściłyśmy gabinet.
-Co
ci jest kochanie?- Zapytałam jej, bo cały czas miała łzy w
oczach.
-Nie
mówiłam ci tego, ale jakieś dwa lata temu rozmawiałam z
Bastianem. Tak ogólnie, o naszej przyszłości jak to będzie
wyglądać. Powiedział mi wtedy, że zawsze marzył o synku…
Nic
nie odpowiedziałam tylko mocno ją do siebie przytuliłam.
Jak
co sobotę wyszłam do pobliskiego sklepu zrobić zakupu. Pracowała
tam moja dobra znajoma, która od razu do mnie podeszła.
-Witaj
kochana! Chciałam ci pogratulować wnuka bądź wnuczku! Swoją
drogą, że też nic mi nie powiedziałaś…
-Słucham?-
Zdziwiłam się. Nie wiedziałam, o czym ona mówi.
-No
jak to? Przecież Bastian będzie tatusiem.
-Sarah
jest w ciąży?!- Rzuciłam w szoku.
-Przecież
Bastian rozstał się z Sarah! O mój Boże! Ty naprawdę o niczym
nie wiesz?- Zapytała, a we mnie zagotowało się ze złości. Żebym
ja od obcych ludzi dowiadywała się, że mój syn będzie tatą! W
dodatku rozstał się z dziewczyną, z którą był tyle lat. W
głowie mi się to nie mieściło!
-Przepraszam
cię, ale muszę coś załatwić- Powiedziałam i pospiesznie wyszłam
ze sklepu. Od razu pojechałam do mojego dziecka. Wiedziałam, że
będzie teraz na treningu. Udałam się do siedziby jego klubu. Przy
wejściu stał ochroniarz, ale gdy tylko mnie zobaczył, zszedł mi z
drogi. No tak, czasami robiłam awantury Bastianowi, więc ludzie
mnie pamiętają. Od razu zobaczyłam tego mojego gałgana. Zauważył,
że coś jest nie tak.
-Bastianie
Schweinsteiger natychmiast tu podejdź!- Rzuciłam podchodząc do
barierki.
-Cześć
mamuś…Coś się stało?- Zapytał całując mnie w policzek.
-Czy
coś się stało?! Jeszcze się pytasz?! Żebym ja od obcych ludzi w
sklepie dowiadywała się, że będziesz ojcem i w dodatku jego mamą
nie jest Sarah?! No czyś ty oszalał?! Dlaczego mi nie
powiedziałeś?!- Wydarłam się na niego.
Kątem
oka zobaczyłam jak koledzy z drużyny szczerzą zęby w szerokim
uśmiechu. Domyślałam się, że oni też próbowali przemówić mu
do rozsądku, ale jak widać bezskutecznie.
-Nie
chciałem cię denerwować.
-Nie
chciałeś, co?! Ile ty masz lat?! Nie zachowuj się jak szczeniak!
Mów mi wszystko jak na spowiedzi.
-No,
bo…Jakoś tak wysz…-Zaczął, ale mu przerwałam.
-Bastian,
bo jak cię zaraz trzepnę to popamiętasz! Kto jest mamą twojego
dziecka?
-Caroline.
-Czekaj,
czekaj…Caroline? Ta Caroline? Ta miła, sympatyczna przyjaciółka
córki trenera? Szkoda dziewczyny. Z takim bałwanem…Kiedy i jak?
-Na
Mundialu. Za dużo wypiliśmy- Mruknął cicho z opuszczoną głową.
-Boże
Święty! Widzisz i nie grzmisz…Co teraz planujesz z tym zrobić?
-Nic,
a co…- Nie dokończył, bo uderzyłam go w głowę.
-Jeszcze
jedno słowo, a naprawdę pożałujesz! Jaki ty jesteś
nieodpowiedzialny! Jak to nic?! Dziecko potrzebuje obojga rodziców.
Pomagasz jej chociaż?
-Dzwonie
czasami…
-Nie
wierzę! Nie tak cię wychowałam! Powiem ci tylko jedno. Nie chcę
tracić kontaktu z wnuczkiem bądź wnuczką tylko, dlatego, że ty
wszystko spieprzyłeś! Masz to wszystko naprawić! Trzeba było dwa
razy się zastanowić zanim poszedłeś z nią do łóżka-
Powiedziałam twardo i wyszłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co ten
chłopak wyprawia…
Tydzień
po tym zdarzeniu odbyła się impreza z okazji urodzin Mesuta.
Wszyscy bawili się świetnie, gospodarz cały czas trzymał w
ramionach Sophie. Cieszyłam się tym, że chociaż oni odnaleźli
drogę do szczęścia. A ja nie byłam w dobrym nastroju, dlatego
stałam jak słup podpierając ścianę. Wszystko mnie denerwowało i
nagle poczułam ogromną chęć na połączenie smaków. Westchnęłam
i podeszłam do stołu, na którym stało mnóstwo jedzenia. Ostatnio
miałam strasznie dziwne zachcianki, które mnie przerażały.
Wzięłam do ręki talerzyk i nałożyłam sobie wielkiego kotleta.
Po chwili znalazł się tam mus czekoladowy. Moje oczy w międzyczasie
napotkały smakowite ciastka, więc udekorowałam nimi moje danie.
Posypałam wszystko piankami i już miałam sięgać po widelec,
kiedy zauważyłam, że przygląda mi się Bastian.
-I
co się tak gapisz jak ciele na malowane wrota?! Nie moja wina, że
mam zachcianki!
-Przecież
ja nic nie mówię!
-Jasne,
już ja cię dobrze znam!- Warknęłam.
-Caroline,
słuchaj…Z moich obliczeń wynika, że jesteś w trzecim miesiącu…
-Brawo
mistrzu- Zaklaskałam.
-A
to oznacza, że…
-Wiadomo
już płeć- Dokończyłam za niego.- To chłopiec.
-Chłopiec?
Ja…
-Zawsze
marzyłeś o chłopcu, wiem. Pamiętam naszą rozmowę- Powiedziałam
i spuściłam głowę.- Jest zdrowy i silny, tak powiedział mi
lekarz.
-Wiadomo,
po tatusiu- Uśmiechnął się.
-Chciałbyś-
Wytknęłam mu język. Czy my właśnie normalnie rozmawiamy?! Chciał
coś jeszcze dodać, ale pojawił się obok nas Mesut.
-Chciałabyś
jeszcze coś do tego?- Zapytał.
-Znalazłbyś
paprykę?- Podsunęłam, a Sophie ryknęła śmiechem. Ozil jednak ją
uciszył i pognali razem do kuchni. Ciekawe, za ile z niej wrócą…-
Chciałeś coś powiedzieć?- Zwróciłam się do blondyna.
-Nie,
nie…Smacznego- Powiedział i zniknął z mojego pola widzenia.
Przeszła mi ochota na jedzenie. Bezwładnie opadłam na kanapę i z
czułością dotknęłam swojego brzucha.
-Czyżby
do tatusia zaczęło coś docierać?- Zapytałam, a w odpowiedzi
otrzymałam lekkie muśnięcie. To chyba był jakiś znak.
****
Witam ;*
Długi dziś rozdział macie, ale to chyba dobrze, nie? ;D Następne też będą podobnej długości także możecie się już przyszykować ;D
I już wiemy kogo pod sercem nosi Caroline ;) I czyżby do Bastiana w końcu zaczęło coś docierać? Ja już to wiem ;D A Was jeszcze trochę potrzymam w tej niepewności ^^ Wiem, jestem zła ;D
Hym…Nie wiem, co Wam powiedzieć jeszcze. Chyba tylko dodam, że do usłyszenia w następny piątek! ;)
Pozdrawiam ;*
Też bym chciała synka ;-) Pani Schweinsteiger mnie rozwala! Dosłownie! Jest kapitalna haha ;-) Mam nadzieję, że będzie pojawiać się częściej ;-)Pozdrawiam! Aha… Ale ze mnie wredna istota… Wszystkiego najlepszego dla mojego Słońca! ;*
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaawwwwwwww <3 mamuśka jest świetna xD hahahaaha! no do Bastiana w końcu coś dociera powoli :D zobaczymy jak to dalej będzie :D silny chłopiec po tatusiu :D aaaaaaaawwwwww umarłam
OdpowiedzUsuńAwwwww będzie mini Bastek! Młahahaha :D Ale mamuśka wymiata! Dlaczego go nie wytarmosiła za ucho no?! Why?! :D Ja chce dalej!
OdpowiedzUsuńAchh, pobłogosław Panie Boże wszystkie mamusie na świecie. Taka to potrafi powiedzieć, co myśli, nawet jeśli musi przy tym wrzeszczeć na własnego syna. Tylko trochę mnie zastanawia fakt, że Bastiana nawet takie kazańko nie skłoniło do żadnych poważniejszych zadań. Jeśli interwencja mamy nie pomogła, to ja już naprawdę nie wiem, co by się musiało stać, żeby ten człowiek przejrzał na oczy.Rozwiązaniem na pewno mógłby być ojciec Caroline goniący go z siekierą, ale on raczej skłonny do tego nie jest, przynajmniej w chwili obecnej. Co bynajmniej nie znaczy, że w tej sytuacji siekierę może przejąć Sophie.Ktoś musi.Pozdrawiam.[droga--do--gwiazd][resumption][mkubiak]
OdpowiedzUsuńHahaha ! Mamuśka jak dla mnie od dzisiaj jest królową! Ale Bastian dostał burę. ! Ale należało mu się ! Mógł dostać jeszcze patelką po łbie, to by może by mu coś się w główce poukładało? :) ale mamuśka musi dostać za tą rolę oscara,! Nie oszczędziła synka !
OdpowiedzUsuń