Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

piątek, 13 stycznia 2012

Rozdział 23.

 W przeciągu kilku dni wyprowadziłam się od Bastiana. Nie przyszło mi to łatwo, bo spędziłam w jego domu kawał swojego życia. Czy tego żałowałam? Jedyne, czego żałowałam to tego, że byłam taka głupia. Wtedy na Mundialu zdradził mnie pod moim nosem, a ja niczego się nie domyśliłam. Jak się czułam? Okropnie. Dowiedziałam się, że mój ukochany mnie zdradził i, że będzie miał dziecko z inną. Żyć nie umierać. Na kilka dni postanowiłam przeprowadzić się do rodziców. Jak na razie nie powiedziałam im, dlaczego. Nie chcę im tym zaprzątać głowy. Dziś miałam wziąć z jego mieszkania ostatnie rzeczy. Kluczem otworzyłam drzwi i dziękowałam w duchu, że nie ma go w domu. Nie chciałam go teraz widzieć. Ostatni raz rozejrzałam się po mieszkaniu, w którym spędzaliśmy najpiękniejsze chwile. Z trudem powstrzymałam łzy, które cisnęły mi się do oczu. Nie mogłam teraz płakać, nie teraz. Kątem oka zobaczyłam telefon, który leżał na kuchennym blacie. Pewnie zapomniał, jak zwykle. Zawsze to ja przypominałam mu o takich sprawach, ale teraz wszystko miało się zmienić. Westchnęłam ciężko i do głowy wpadł mi pewien pomysł. Musiałam z kimś porozmawiać, dlaczego wzięłam do ręki telefon mojego byłego już chłopaka i wystukałam wiadomość…

 Uczyłam się do sprawdzianu, kiedy komórka oznajmiła mi nadchodzącą wiadomość. Odczytałam smsa. „Cześć. Musimy się spotkać. Ważne”- Od Bastiana. Zdziwiłam się, ale odpisałam: „Ok. Przyjdź do domu Sophie. Ja nie dam rady się wyrwać”. Nie powiem, ale strasznie się zdziwiłam. Zazwyczaj do przyjaciółka mnie wrabiała na spotkanie z nim, nigdy na odwrót. Nie wiedziałam, co o tym myśleć, ale usłyszałam dzwonek do drzwi, dlatego poszłam otworzyć. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zauważyłam, kto zaszczycił mnie moją obecnością.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam. Byłam w totalnym szoku.
-Mogę wejść?- Padło pytanie z ust gościa. Uchyliłam szerzej drzwi i wpuściłam do środka Sarah.
-Chciałam porozmawiać.
-O, czym?
-Bastian mi wszystko powiedział- Odpowiedziała, a ja nie wiedziałam jak zareagować.- Chcę żebyś wiedziała, że z nim zerwałam i…
-Ja przepraszam…Wiem, że to nic nie naprawi, ale ja naprawdę przepraszam. Byłam głupia, wiem. Nie chciałam, żeby to wszystko tak…- Nie udało mi się skończyć.
-Dasz mi coś powiedzieć?- Przerwała mi. Pokiwałam głową milknąc.- Doszłam do wniosku, że powinniście być razem. Dziecko potrzebuje obydwoje rodziców, a ja nie chcę stać na przeszkodzie. Ono nie jest niczemu winne. Nie jest winne głupoty swoich rodziców. Z resztą…Między mną, a Bastianem od dawna coś zaczynało się psuć. To, co on powiedział mi, o twojej ciąży to otworzyło mi oczy. Prawdę mówiąc jestem ci nawet wdzięczna. Inaczej nigdy bym tego nie dostrzegła.- Mówiła, a ja stałam jak słup soli z dziwną miną.- Wyjeżdżam do USA. Podpisałam wielki kontrakt.
-Sarah…Ja chcę ci tylko powiedzieć, że ja z nim nie będę. Nie sądzisz, że dla dziecka najgorszym widokiem są kłócący się rodzice? Dziecko wolałoby widzieć rodziców, którzy się kochają…
-Ale przecież ty kochasz Bastiana.
-Tak, ale nie znaczy to, że on kocha mnie- Odpowiedziałam.
-Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale on cię kocha. Nosisz pod sercem jego dziecko, a to już wiele znaczy. Może mówić, że nic do ciebie nie czuje, ale jesteś mamą jego dziecka. To bardzo dużo. I jestem pewna, że kiedyś w końcu dojdziecie do porozumienia. Musicie w końcu szczerze porozmawiać. A ja wam w tym przeszkadzać nie będę. Pójdę już. Wieczorem mam samolot. Przepraszam, ale ściskać cię nie będę.
-Rozumiem…Przepraszam cię za wszystko i mam nadzieję, że uda ci się spełnić swoje marzenia tam w Stanach.
-Powodzenia- Powiedziała zamykając za sobą drzwi. Stałam w szoku jeszcze przez parę minut. Nie mogłam się na niczym skupić, nie mogłam…

 Nie chciałam przeszkadzać w nauce Caroline, dlatego udałam się na stadion, żeby pooglądać trening chłopaków. Skończył się już pół godziny temu, tata pojechał już do domu, a ja czekałam na Mesuta. Pogadałam już z wszystkimi chłopakami, a jego nadal nie było. W pewnym momencie pojawił się obok mnie z szerokim uśmiechem i pocałował w policzek. Odwzajemniłam gest i pożegnałam się z chłopakami. Ozil pociągnął mnie w kierunku szatni, bo powiedział, że czegoś zapomniał. Zaśmiałam się z jego głupoty i poszłam za nim. Szliśmy w zupełnej ciszy. Jak się okazało nie zabrał mnie do szatni tylko do magazynku, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Nic nie powiedział tylko zaczął mnie namiętnie całować, gładząc po plecach. W jednej chwili zrozumiałam, o, co mu chodzi.
-Mam nadzieję, że jesteś tego pewna tak samo jak ja- Wyszeptał. W ramach odpowiedzi pocałowałam go i ściągnęłam z niego koszulkę.- Wezmę to za tak.
-Nie gadaj tyle- Mruknęłam. W mgnieniu oka pozbyliśmy się ubrań i po chwili byliśmy już zupełnie nadzy. Kiedy całował moje ciało przeszedł mnie dreszcz. Głośno westchnęłam i wbiłam paznokcie jego plecy. Po dłuższych pieszczotach podniósł mnie delikatnie, a ja oplotłam go nogami. Położył mnie na miękkich poduszkach, po czym zaczął całować mój brzuch. Cały czas wędrował ustami po moim ciele. Od ust, do szyi po sam dół. Po chwili rozsunął moje uda patrząc mi w oczy. Dałam mu znak do dalszego działania. Badając moją reakcję wszedł we mnie. Cicho jęknęłam i zacisnęłam dłonie na leżących pode mną ręcznikach. Ból mieszał się z przyjemnością. Poczułam jak Mesut splata nasze dłonie. Poruszał się powoli, ale stanowczo. Przywarłam do niego mocniej, bo chciałam więcej. Znacznie przyspieszył tempo. Kochaliśmy się długo i czule. Przeżyłam swój pierwszy raz z kimś wyjątkowym. Z chłopakiem, którego kocham ponad życie. Nasze oddechy stawały się coraz cięższe i płytsze. Nigdy nie czułam się tak jak teraz. Oboje byliśmy spełnieni…



****

Witam ;*

Jak Wam obiecałam w poniedziałek tak Wam dziś rozdział dodaję ;)
Cóż mogę dodać? Podoba mi się ^^
I przynajmniej już wiem, co będzie się działo dalej. W sensie, że mam konkretne plany, co do jakiś pięciu następnych rozdziałów ;D

Hym…Mam nadzieję, że Wam również się podoba. I będę kończyć, bo już nic sensownego nie mam do powiedzenia ;)
A! Nie wiem, kiedy będzie ten nagłówek, bo nie mam głowy do tego ;D

Pozdrawiam ;*

5 komentarzy:

  1. Damn girl! oooooooooooooooooooooo myyyyyyyyyy goooooooood! co ja moge powiedzieć? no bo zrobiło mi sie żal tego blond paszkwila ale i tak jej nie lubie. niech spada do tego usa i nie wraca xD nooo ale powiem ci że druga część…. WOW *_____*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w totalnym szoku, nie spodziewałam się takiego zachowania za strony Sarah, normalnie ta dziewczyna stała się nagle taka miła?, no jestem pod wrażeniem :D.A Ozil wreszcie nie przepraszał, tylko wziął się ostro do roboty hehe:D.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. W pewnym sensie podziwiam Sarah. Związek z nim nie miał by sensu. Cierpiała by nie tylko ona, ale także inni do okoła. Takie wyjście z sytuacji jest najlepsze. Mijemy nadzieje, ze wszystko jeszcze się w jej życiu ułozy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się tego po Sarze. Przez całe opowiadanie sprawiała wrażenie wyniosłej i chłodnej, a tymczasem okazała się mądrą i sympatyczną dziewczyną. Teraz trochę mi jej szkoda… :( Oh Mesut… Składzik i namiętny seks z ukochaną – ludzie, jak ja g uwielbiam! :-) Hehehe ;-) To takie romantyczne i wzruszające, bo zachowuje się jak zakochany nastolatek. To urocze!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówiąc szczerze, trudno mi zrozumieć zachowanie Sarah. Wydaje się tak w porządku, że aż oderwane od rzeczywistości. Wiem, że są ludzie, którzy potrafią wiele zrozumieć. Ale takie zachowanie u kobiety zdradzonej to naprawdę wielka rzadkość. W takich przypadkach górę zwykle biorą zgoła inne uczucia, z nienawiścią na czele.I na pewno nie idzie się w tedy do ‚tej drugiej’ i nie zapewnia się jej o uczuciach tego, z którym jeszcze niedawno planowało się wspólne życie do emerytury.Pozdrawiam.[droga--do--gwiazd][resumption][mkubiak]

    OdpowiedzUsuń