Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

sobota, 17 grudnia 2011

Rozdział 19.

 Przyjaciółka opowiedziała mi o jej spotkaniu z Bastianem. Na początku była na mnie trochę zła za to, że ją wystawiłam, ale potem jej przeszło. Zastanawiałam się, co teraz z nimi będzie. Zawsze będzie mogła liczyć na moje wsparcie. Jeszcze nie powiedziała rodzicom, bo strasznie boi się ich reakcji. Niby mili ludzie, a jednak…Wszystkiego się można po nich spodziewać. Westchnęłam ciężko i popatrzyłam się po chłopkach. Byłam na treningu chłopaków i strasznie się wynudziłam. Poszłam na niego tylko, dlatego, że tata mnie o to prosił. Stwierdził, że ja patrzę na ich grę nieco inaczej i przyda mu się moja opinia, co do ich umiejętności. Bardzo śmieszne. Kiedy tata obwieścił koniec odetchnęłam z ulgą. Znudzona weszłam do tuneli zaraz za piłkarzami. Wtedy ktoś z tyłu pociągnął mnie za rękę. Przestraszyłam się, ale kiedy zobaczyłam, kim jest ten ktoś znacznie mi ulżyło.
-Mesut nie strasz mnie…
-Przepraszam nie chciałem- I znów mnie przeprasza. Za każdym razem, gdy rozmawiamy słyszę „przepraszam”. Trochę to męczące.
-Co u ciebie?- Zapytałam, jednak on mi nie odpowiedział, tylko dziwnie na mnie spojrzał.- Wszystko w porządku?- Nie odezwał się ani słowem, za to przycisnął mnie sowim ciałem do ściany. Spojrzał mi w oczy i pocałował! Jego ręka błądziła pod moją bluzką, a swoje dłonie zanurzyłam w jego włosach. Trwało to dość długo, jednak on w końcu przestał.
-Przepraszam, nie powinienem- Mruknął spuszczając wzrok.- Pójdę już. Przepraszam- Rzucił szybko i biegiem ruszył w stronę szatni.
Czy to jakiś żart?! On jest niepoważny! Co za dziecinny, bezczelny palant! Bawi się moimi uczuciami, a ja głupia myślałam, że jednak…
Zła wyszłam na zewnątrz. Czułam zbierające się pod powiekami łzy, które niemiłosiernie szczypały moje oczy. Nienawidzę tego, że go kocham.

 Z ciężko bijącym sercem wszedłem do mieszkania Anny. Miałem wielką nadzieję, że jej nie będzie. Dokładnie rozejrzałem się po wszystkich pomieszczeniach, a gdy już miałem pewność, że nikogo nie ma udałem się do sypialni. Z szafy wyciągnąłem swoją walizkę i zacząłem pakować swoje rzeczy. Podjąłem decyzję. Muszę zakończyć ten związek jak najszybciej. Już jej nie kocham. A może nie kocham jej od dawna tylko wydawało mi się, że darzę ją uczuciem? Sam nie wiem, kiedy moje serce zwariowało na punkcie Sophie. Wiedziałem, że nie będzie jej łatwo. Wszystkie ciuchy były już spakowane. W mgnieniu oka pozbierałem swoje rzeczy z łazienki i zszedłem do salonu. Mimo iż długo z nią nie mieszkałem zdążyłem zapisać tu jakieś wspomnienia. Doskonale pamiętam jak w salonie bawiłem się z jej synkiem. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie. Wiedziałem, że go skrzywdzę. Ale skrzywdziłbym ich bardziej zostając z nimi. Nie zasługują na mnie. Anna jest wartościową kobietą i na pewno znajdzie sobie kogoś lepszego ode mnie.
Chodziłem bez celu po mieszkaniu i czekałem, aż się zjawią. Chciałem to już mieć za sobą. Napisała mi wiadomość, że będą za jakieś pół godziny. Jakby czytała w moich myślach. Ponownie skierowałem sobie kroki do góry w celu wzięcia walizki na dół. Ta sypialnia niejednokrotnie była świadkiem naszych miłosnych uniesień. Pokręciłem tylko głową jakbym chciał się od tego uwolnić. Nie minęło dziesięć minut, a z powrotem chodziłem po salonie.
Kiedy usłyszałem podjeżdżający samochód serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Bałem się tego. Po raz pierwszy w życiu bałem się zerwać z dziewczyną. Kiedyś przychodziło mi to łatwiej. Ale kiedyś jest kiedyś, a dziś jest dziś.
-Tata!- Jej synek od razu wskoczył mi w ramiona. W tym momencie serce rozpadło mi się na milion kawałków.
-Cześć smyku- Poczochrałem go lekko po włosach.
-Cześć Mesut- Anna dała mi buziaka w policzek.- Co znaczy ta walizka?
-Możemy pogadać?- Zapytałem.
-Jasne- Odpowiedziała.- Mały idź na górę się pobaw- Zwróciła się do synka, który od razu pobiegł na górę.- Wyprowadzasz się?
-T- tak- Odparłem.
-Dlaczego?
-Anna, ja…
-A rozumiem! Pewnie wynająłeś sobie coś w Monachium, żeby mieć bliżej na treningi i w ogóle?
-W pewnym sensie, ale…Nawet nie wiesz jak ciężko mi to powiedzieć- Zacząłem.- Anna jesteś wspaniałą kobietą, z którą łączyło mnie bardzo wiele. To ja jestem dupkiem, który nie potrafił cię docenić. Kiedyś było nam razem tak dobrze, ale moje uczucia względem ciebie zmieniły się. Podczas trwania Mundialu zrozumiałem, że cię nie kocham.
-Słucham?- Wyczułem jak głos się jej łamie.
-Przepraszam cię, ale nie potrafię cię już kochać…- Spuściłem głowę w dół.
-Jest inna?
-W pewnym sensie…Moje serce oszalało na jej punkcie…Zakochałem się jak wariat i nic na to nie poradzę. Przepraszam, że zjawiłem się w twoim życiu i tak namieszałem…
-Żałuję, że cię poznałam- Podeszła od mnie i wymierzyła mi policzek.- Jak mogłeś?! Jak mogłeś mnie tak zranić?! Przecież wiesz, że cię kocham! Dla ciebie byłam gotowa zrobić wszystko, a ty co?!
-Anna, przepraszam.
-Na cholerę mi twoje przeprosiny!- Krzyknęła i odwróciła twarz w stronę okna. Wiedziałem, że płacze. Przeze mnie.
-Czemu krzyczycie?- Mały zbiegł na dół.- Tatku wyprowadzasz się?
-Ja…- Spojrzałem na Annę tak jakbym chciał od niej wsparcia, pomocy, ale ona tylko prychnęła i spojrzała na mnie. Jej usta poruszyły się bezgłośnie jakby chciała mi powiedzieć„radź sobie sam”.- Tak, wyprowadzam się.
-Tato nie odchodź!- Podbiegł do mnie i uczepił się mojej nogi. Anna kompletnie się załamała i opuściła pomieszczenie. Sam się rozpłakałem.- Już mnie nie kochasz?
-Oczywiście, że cię kocham…- Kucnąłem naprzeciw niego i przytuliłem go mocno do ciebie.- Ale nieraz w życiu tak się zdarza, że dorośli muszą się rozstać…Nigdy nie przestanę cię kochać- Szeptałem mu, cały czas go obejmując.
-Nie zapomnisz o mnie?
-Nigdy smyku…Jeśli twoja mama wyrazi zgodę to będę cię odwiedzał, a teraz muszę już iść. Przepraszam jeśli i ciebie zraniłem- Pocałowałem go w czoło i skierowałem się do wyjścia.
-Kocham cię tato- Twarz małego była mokra od łez.
-Ja ciebie też kocham- Ostatni raz na niego spojrzałem i opuściłem mieszkanie. Czułem się fatalnie. Zraniłem Annę i jej synka. Zraniłem ich by sam być szczęśliwy z Sophie…



****

Witam ;*

Miał być wczoraj, ale się nie wyrobiłam ;D Za dużo zaległości miałam, a chciałam je wszystkie nadrobić.
I teraz jest mi smutno. Przez tą końcówkę, którą napisałam. Ale niestety tak musiało być…Takie po prostu jest życie.
Zaraz skompletuję rozdział 20, żeby w następny piątek, bądź sobotę Wam dodać. Tak na święta, dlatego życzeń Wam jeszcze nie składam ;)
Kurczę, dopiero 19 rozdział, a tu tyle się dzieje ;D

Z dedykacją dla Ozilli ;* Chciałaś dużo Ozila, to masz ;)

Wczoraj odbyło się losowanie do 1/8 LM. Chelsea trafiła na Napoli. Damy radę <3
Bo kto nie da, jak nie my? xD

Chcę już czwartek!

Pozdrawiam ;*

5 komentarzy:

  1. to ja sobie najpierw ponarzekam: czamu takie krótkie?! No dlaczegoooooo! :< buuuuuuteraz skomplementuje: aaaaaaaawww synek Anny to słodziak. nie to co jego głupia matka. smutno mi teraz po tym :< biedaczki :

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiało smutkiem w tym rozdziale, sama nie wiem jakie rozwiązanie byłoby lepsze. Każdy człowiek chce być szczęśliwi, bądźmy szczerzy,nieraz przekładamy własne dobro nad innych, to normalne, Mesut czuł się nieszczęśliwy w związku z Aną i postanowił go zakończyć, uważam, że to chyba lepsze rozwiązanie niż okłamywanie i życie z kimś, mimo, że łączące ich uczucie już dawno się wypaliło. Jestem bardzo ciekawa jak na to wszystko zareaguje Sophie.Pozdrawiam :*P.s Mam takie drobne pytanie mogłabyś podać mi blogi twoich nowo założonych blogów, bo ostatnio przypadkowo na jeden trafiłam a chciałabym się upewnić, bo ja to czasem niekumata jestem :).www.doskonale-rozni.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ozilkowy rozdział ;-) Dzięki za dedykację ;-) Ale dlaczego tam smutno… :( Biedne moje małe dzieciątko… Widać, że mu bardzo ciężko, a dziecko nie ułatwia tej sprawy… Mam nadzieję, że ten wątek skończy się szczęśliwie i Sophie będzie chciała z nim być. A jak nie, to ja go z przyjemnością przygarnę :P Ty, a jakby tak zechciał odwiedzić mojego Mario? Hehe ;-) Fajna byłaby taka transakcja wiązana, połączenie wątków, tylko, że moje opowiadanie to już 2012 rok :P Więc Ozilek w tym czasie pewnie będzie szczęśliwy :-)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. WTF Mesut, WTF?! O.o Jeśli chodzi oczywiście o zachowanie w stosunku do Sophie. Ale wee! Jest mi smutno. I nie wiem czemu młahahaha. Jakiś taki rozdział przygnębiający, chociaż powinnam się cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam męskich decyzji, to mam. Niewątpliwie, Mesut postanowił wziąć się w końcu za swoje życie, co się ceni. Szkoda tylko, że cierpi przy tym taki maluch. Najwyraźniej czasem trzeba się zastanowić raz, drugi, a potem jeszcze trzeci i czwarty,żeby być pewnym, że jedną decyzją nie spieprzymy życia sobie i jeszcze kilku innym ludziom.Anna jakoś się pozbiera, mały pewnie też szybko zapomni. Takim maluszkom niewiele czasu potrzeba. A przed Mesutem teraz trudne zadanie, bo to wszystko wcale nie musi pójść tak gładko, jak mu się pewnie teraz wydaje.Pozdrawiam;*[droga--do--gwiazd][resumption][mkubiak]

    OdpowiedzUsuń