Zastanawiałem
się, co dalej ze mną będzie. Przyjąłem ofertę Bayernu, ale z
biegiem czasu zastanawiałem się, czy podjąłem dobrą decyzję.
Jeszcze przed sezonem dostałem propozycję gry w Realu Madryt, ale
ją odrzuciłem. Dlaczego? To proste. Miałem jeden jedyny powód,
którym była Sophie…Wiem, że powinienem zostać nie ze względu
na nią, ale na Annę, ale czułem, że mój związek z nią chyli
się ku upadkowi. Chyba tego chciałem. Nie kochałem jej tak jak
kiedyś. Musiałem przyznać się sam przed sobą, że zacząłem
zakochiwać się w pannie Low. Wiedziałem jednak, że gdy skończę
z Anną ucierpi na tym i ona sama i jej synek, który bardzo się do
mnie przywiązał. Już sam nie wiedziałem, co mam robić. W
podświadomości czułem, że Sophie też coś do mnie czuje i nie
byłaby zadowolona gdybym wyjechał…Może wkrótce wszystko się
jakoś poukłada…
Grałem
właśnie w FIFĘ na konsoli, kiedy mój telefon poinformował mnie o
przychodzącej wiadomości. Zatrzymałem na chwilę grę i otworzyłem
wiadomość.
‘Jestem
w ciąży. Gratulacje tatuśku’- Przeczytałem i od razu zalała
mnie fala złości. No tego to ja się po niej nie spodziewałem. Nie
sądziłem, że będzie mi wmawiać ciążę, że chce mnie złapać
na dziecko! Od razu do niej oddzwoniłem.
-Wytłumacz
mi się! Co to wszystko ma znaczyć? Nigdy nie podejrzewałem cię,
że jesteś taka niedojrzała i chcesz mnie wrobić! Czy ty
oszalałaś?!
-Słucham?-
Usłyszałem jej krótką odpowiedź pełną zdziwienia.
-To
ja cię słucham! Chcesz mnie złapać na dziecko?! Jaką mam
pewność, że naprawdę jesteś w ciąży? Jaką mam pewność, że
to MOJE dziecko?!- Zapytałem z wyrzutem.
-Spadaj!
Po jaką cholerę ja posłuchałam rady Sophie i ci to powiedziałam?!
Zapomnij o mnie i naszym dziecku. Nie chcę nic od ciebie. Nie chcę,
żeby nasze dziecko, które noszę pod sercem wiedziało, że jego
ojciec to skończony kretyn!- Wrzasnęła i wybuchła płaczem. Po
chwili usłyszałem sygnał przerywanego połączenia. Co to wszystko
ma znaczyć?! Nic z tego nie rozumiałem, dlatego zaraz po rozmowie z
dziewczyną zadzwoniłem do Sophie. Gdy odebrała od razu zaczęła
się na mnie wydzierać, że jestem skończonym palantem i idiotą. W
oddali słyszałem płacz Caroline. Wściekła Sophie powiedziała mi
to, co przed chwilą ona. Że będę miał dziecko, że będę
tatą…Niedługo potem rozłączyła się. Co ja najlepszego
narobiłem?
Jak
w każdy czwartek spotkałem się z Lukasem na naszym męskim
wieczorze u niego w domu, w Kolonii. Moniki i małego nie było w
domu, a my oglądaliśmy jakąś durną komedię popijając piwo.
-Caroline
jest w ciąży- Powiedziałem w pewnym momencie, a Poldi się
zakrztusił.
-Że,
co?
-No
to…
-Ale
z kim?- Zapytał głupio.
-No
zgadnij…Napisała mi to w wiadomości. Sam zobacz- Podałem mu mój
telefon.
-A
ty, co na to? Nie cieszysz się? Dziecko to największy dar…
-Mimo,
że nawet Sophie mi to powiedziała ja nadal nie mam pewności…Po
za tym jestem z Sarah…A ona może tylko chce mnie wrobić?-
Podzieliłem się moimi obawami.
-Stary!
Czy tobie już całkiem odwaliło?! Ona taka nie jest! Rozmawiałeś
z nią chociaż?
-Taak…
-Tylko
mi nie mów, że powiedziałeś jej to, co mi przed chwilą!-
Spojrzał na mnie, a ja spuściłem głowę.- Nie wiedziałem, że
jesteś aż tak beznadziejny! Czy ty zdajesz sobie sprawę jak jej
musi być ciężko?
-Mi
też jest…To się nie liczy? W dodatku Sarah…
-Zamknij
się wiesz! Jesteś totalnym kretynem i egoistą! Skoro mówię ci to
ja, twój przyjaciel to coś w tym jest. Otwórz oczy! Ona nosi TWOJE
DZIECKO! Cząstkę ciebie, a ty tak po prostu mówisz jej takie
głupoty? Ona potrzebuje wsparcia! Wiem, bo tak samo ciężko było
Monice. Nawet nie wiesz, co teraz się z nią dzieje. Co się dzieje
z jej życiem. Wiesz jacy są jej rodzice…Niby mili, a…Nawet nie
chcę sobie wyobrażać jaka będzie jej reakcja…
-To,
co ja mam zrobić?
-Spotkaj
się z nią i pogadaj na spokojnie…Przede wszystkim przeproś!
-Ale…
-Nie
ma żadnego, ale! Jeśli tego nie zrobisz, to koniec naszej
przyjaźni!- Zagroził mi.
-Może
i masz rację…Ale ona nie będzie się chciała ze mną spotkać.
-No
i się jej nie dziwię. Narozrabiałeś, to teraz musisz posprzątać…
-Ale
jak ja mam to zrobić?!- Zacząłem gorączkowo myśleć.- Sophie! To
moja jedyna opcja!
Minęły
dwa dni. Czekałam na Sophie, która była już dość mocno
spóźniona. To było do niej niepodobne! W pewnej chwili zamiast jej
sylwetki, ujrzałam…
-Co
ty tutaj robisz?!
-Przyszedłem
pogadać.
-Nie
mamy o czym. Z resztą jestem umówiona. Nie mam czasu.
-Sophie
nie przyjdzie. I na serio uważasz, że nie mamy o czym rozmawiać?-
Złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.
-Mów
szybko. Chcę to mieć już za sobą- Uległam. Znowu mu uległam!
-Przepraszam
za naszą ostatnią rozmowę- Mruknął cicho z miną zbitego psiaka.
-Nie
kpij sobie. Dobrze wiem, że powiedziałeś to, co miałeś na myśli.
-To
było wtedy…
-A,
co? Teraz nagle obudził się w tobie instynkt rodzicielski? Poczułeś
powołanie? Nagle zachciałeś być dobrym tatusiem?
-Możesz
przestać? Skupmy się teraz przede wszystkim na NASZYM dziecku-
Podkreślił słowo naszym, jakby chciał mi dać do zrozumienia, że
nie odpuści.
-Dobra,
mów czego chcesz. Nie mam ochoty na rozmowę.
-Chcę
być częścią naszego dziecka- Powiedział twardo, a ja miałam
nadzieję, że powie częścią waszego życia. Idiotka. Znów robię
sobie nadzieję.
-Coś
jeszcze?- Rzuciłam od niechcenia.
-Chcę,
żeby wiedziało kim jestem, chcę żebyś wiedziała, że je uznam.
-Super…Tego
mi brakowało do pełni szczęści- Mruknęłam z ironią.
-Caroline,
chcę ci pomóc.
-Ale
ja nie potrzebuję twojej pomocy! Nie potrzebuję niczyjej łaski!-
Wydarłam się na niego i odeszłam. Miałam nadzieję, że za mną
pójdzie, czy coś. Ale nie. Wielki pan Schweinsteiger nawet nie
ruszył się ze swojego miejsca. Łzy szybko spływały po moich
policzkach. Było mi tak cholernie źle. Jeszcze Sophie mnie wrobiła!
Cholera jasna! Doszłam do skrzyżowania i zawróciłam do parku,
który mijałam po drodze. Usiadłam na ławce, podkuliłam nogi, a
głowę schowałam między kolana i zaczęłam jeszcze bardziej
płakać. Nie wiem ile tak siedziałam, ale w pewnej chwili poczułam
jak ktoś siada obok. Na ramionach poczułam jakiś materiał.
Podniosłam głowę i zobaczyłam wpatrującego się we mnie
Bastiana.- No, co?- Zapytałam głupio.
-Nie
płacz- Wyszeptał i dał mi ślicznego misia. No i to chwyciło mnie
za serce. Znów miękłam. Niech cię szlag Schweini!
****
Witam ;*
Może zacznę od tego, że jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, że Chelsea we wtorek awansowała do dalszej fazy Ligi Mistrzów ;) Szczerze powiedziawszy to obawiałam się tego spotkania, ale najważniejsze, że wygrali 3-0 z Valencią ;) Oczywiście cieszą mnie już wcześniej wywalczone awanse Bayernu i Realu ^^
I cieszy mnie również to, że zarówno Manchester United jak i City odpadły ;D
Odnośnie treści rozdziału to tylko te przemyślenia Mesuta na samym początku są mojego autorstwa. Reszta należy do Carolina i została napisana we wakacje ;) No może poza tą rozmową telefoniczną Bastiana z nią, która powstała tydzień temu ;D
I od nowa się już w tym wszystkim pogubiłam…^^ Ale ja to ja xD
Także, do następnego ;)
Pozdrawiam ;*
ahaha, oj tam oj tam :P powiem tak jaram sie jak debil z powodu LM! ej i nie prawda że wszystko jest moje, bo widzę że pozmieniałaś moje wypociny i są o wiele ciekawsze i lepsze niż to co pisałam, więc heloł. ^^ aaaaaaaaaaaaaaawwwwwww yeah jaram sie bo na 90% Bastian zagra z Kolonią ^^ mam ochote kogoś przytulić, dlatego wsadzaj tyłek w pociąg i przyjeżdzaj do mnie ^^
OdpowiedzUsuńOj się porobiło. Szybko mu uległa, a Bastian to po prostu CHAM! Nie lubię go takiego i mam nadzieję, że szybko się zmieni. A tak za zakończenie… JA CHCĘ WIĘCEJ OZILKA!!!! <3Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobra, ja się poddaję. delikatnie zjechałam Caroline pod poprzednim rozdziałem za to, że poinformowała Bastiana właśnie w taki, a nie inny sposób, ale teraz widzę, że to nie jej należy się zrypka.Ja się domyślam, że wiadomość o ciąży dziewczyny, która bynajmniej nie jest tą ‚oficjalną’, może szokować. Chociaż w sumie jak się z nią przespał, to nie powinien być znowu tak bardzo zaskoczony [chyba że w szkole opuścił akurat lekcję o rozmnażaniu]. Ale, kuźwa, nie pieprzy się takich głupot, kiedy dziewczyna pisze, że jest w ciąży! Zachować to się nam Bastian nie zachował, ale mam nadzieję, że to był ten jeden, jedyny raz.Ma chłopak problem, ale one właśnie po to są, żeby sobie z nimi radzić. Pozdrawiam;*[droga--do--gwiazd][resumption][mkubiak]
OdpowiedzUsuńAww Mesut. Rzucaj, ją rzucaj i to już! Młahahaha! Bastian ty CIOLE młahahaha :D Wybacz, ale ja zamiast być na niego zła, to ja mam polewkę O.o … ostatnio jestem dziwna … ale przynajmniej Lukas z nim pogadał prawda? :D Ale aww koniec sweet *_*
OdpowiedzUsuń