Dedykacja.

Opowiadanie w całości dedykowane Caroline ;*
Dziękuję za Twoje wszystkie szalone pomysły, które mi podsyłasz. Dziękuję za to, że z taką radością piszesz dla mnie fragmenty do rozdziałów. Dziękuję za Twoją obecność ;*

piątek, 18 listopada 2011

Rozdział 15.

 7 lipca, czyli dziś miał zostać rozegrany mecz półfinałowy między naszymi, a Hiszpanią. Bardzo chciałam, żeby nasi odnieśli zwycięstwo, bo szczerze powiedziawszy nie darzyłam żadną sympatią hiszpańskich. No może oprócz Ikera. Od rana dało się wyczuć tą nerwową atmosferę. Chłopcy nie żartowali, Bastian i Caroline nie skakali sobie do gardeł, ja nie rozmawiałam z Mesutem i już chciałam wracać do domu. Na stołówce przysiadłam się do taty i przytuliłam się do niego. Trochę zaskoczony odwzajemnił mój gest i pocałował w czoło.
-Sophie kochanie…Co się z tobą ostatnio dzieje, co?- Zapytał zmartwiony.
-Nic tato- Pokręciłam głową.- Po prostu zmęczona jestem tym wszystkim- Wyjaśniłam.- I bardzo chcę, żebyśmy wygrali, a wiem, że łatwo niestety nie będzie…
-Nie zamartwiaj się na zapas. Co ma być to będzie…Znasz chłopaków. Na pewno dadzą z siebie sto procent swoich możliwości- Uśmiechnął się delikatnie.
-Wierzę w to- Odwzajemniłam gest i zaczęłam jeść śniadanie.

 Nim się wszyscy obejrzeliśmy nadszedł wieczór, a my byliśmy już na stadionie. Tata jeszcze przekazywał chłopcom jakieś cenne uwagi w szatni, a ja razem z Caroline wyszłyśmy na murawę. Obowiązkowo założyłyśmy koszulki. Ja Lukasa, a ona swojego braciszka. Nasze twarze ozdabiały niemieckie flagi. Trzęsłam się niemiłosiernie. Przyjaciółka objęła mnie ramieniem. Wiedziałam, że mam w niej wsparcie. Zresztą to działa też w drugą stronę. Uśmiechnęłam się do niej i wtedy piłkarze zaczęli wychodzić. Ustawili się…Skupienie malowało się ich twarzach. Razem uniosłyśmy kciuki do góry, żeby pokazać im, że jesteśmy z nimi. Obok nas stanęła Sarah i żona Klosego. Po chwili Sylvia podeszła do nas.
-Mam jej dość- Szepnęła nam do ucha.
-My też- Wyszczerzyłam się. Szczęka Caroline niebezpiecznie zadrżała. I wtedy rozbrzmiał nasz hymn narodowy. Przymknęłam oczy, żeby rozkoszować się tą chwilą. Czułam jak duma rozpiera mnie w sercu. Tak jak za każdym razem…
Niedługo potem sędzia dał znak. Kapitanowie uścisnęli sobie dłonie. Rozbrzmiał gwizdek. Mecz o finał rozpoczęty…
 
 Gra nie kleiła się naszym. Zmarnowali kilka okazji, nie atakowali tylko czekali. Tylko nie wiem na co…Chyba na zbawienie. Co chwilę tata coś krzyczał, wymachiwał rękoma…Caroline klepnęła przy linii bocznej boiska i kiwała się to do przodu to w tył. Blondyna chodziła w jedną i w drugą stronę, Sylvia patrzyła w dal, a ja z nerwów zaczęłam obgryzać paznokcie. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo. Piłkarze schodzili z murawy ze spuszczonymi głowami. Zawsze zostawałam na stadionie podczas przerwy, ale teraz postanowiłam zejść z nimi i palnąć im gadkę. A, co! W końcu nazywam się Low! Jak pomyślałam tak zrobiłam, ale w ogóle się to nie opłaciło. Druga połowa wyglądała tak samo jak pierwsza tyle, że z jedną zmianą. W 73 minucie piłkę do naszej bramki wpakował Poyol. Przegrywaliśmy. Marnie to widziałam, ale miałam nadzieję do końca. Jednak z ostatnim gwizdkiem sędziego ją straciłam. Przegraliśmy z Hiszpanią i trzy dni rozegramy mecz o trzecie miejsce. Łzy zakręciły mi się oczach, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wściekła Caroline kopała niczemu niewinną butelkę i przeklinała siarczyście pod nosem. Poczekałam na nią i objęłam ramieniem.
-Tak miało być- Powiedziałam do niej.
-Mhm- Mruknęła.
-Za trzy dni to my skopiemy komuś tyłki i wyjedziemy z brązowym medalem- Próbowałam do niej przemówić.
-No…Masz rację- Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Dziś wolałyśmy nie wchodzić w drogę piłkarzom, dlatego całą drogę do hotelu przesiedziałyśmy w ciszy. Gdy znalazłyśmy się w budynku skorzystałyśmy z łazienki, a później zmęczone runęłyśmy na łóżko. Jutro jest nowy dzień…

 Nazajutrz tata postanowił urządzić przed naszym małym finałem mecz siatkówki. Od razu wpadłam na pomył, żeby utworzyć drużynę Low kontra Muller, co moja przyjaciółka przyjęła z wielką radością. Założyłam koszulkę ze swoim nazwiskiem. Caroline miała na sobie koszulkę brata. Zaczęłyśmy się rozgrzewać na boisku, a po chwili dołączył do nas tata i Thomas.
-No trenerze! Niech się trener wykaże!- Rzucił Podolski.
-Lukas ty lepiej nic nie mów- Odpowiedział mu.
-Macie nam kibicować, bo inaczej tata da wam szlaban- Powiedziałam do chłopaków, a Ozil posłał mi uśmiech. Nie powiem, żeby serce mi nie przyspieszyło, ale…
-Ej nie ma tak!- Wtrąciła Caro.- Macie kibicować nam, bo was pobijemy!- Wyszczerzyła się.
-Spoko siostra i tak wygramy- Rodzeństwo się zaśmiało.
-No dobra Manuel będzie sędziować- Oznajmił tata.
-Ja?!- Spytał głupio Neuer.
-Nie, moja mama- Mruknęła Caroline.- A widzisz tu innego Manuela?
-No, ale ja się nie znam na siatkówce…
-Weźmy Podola na sędziego! Niech się wykaże- Zaproponowałam.
-Zgadzam się- Powiedział tata.
-Popieramy!- Zawtórowali Mullerowie.

 Thomas właśnie serwował, a ja obstawiałam siatkę, kiedy oberwałam piłką w głowę.
-Thomas!- Rzuciłam i poleciałam za nim, bo zaczął uciekać.
-Nie bij no!- Zaczął zasłaniać się rękoma, a ja nawet go nie dotknęłam.- Dzieciak z ciebie- Mruknęłam. – W dodatku chłopcy się z ciebie nabijają. Weź się opanuj- Wypchnęłam go pod siatkę, a sama stałam z tyłu. Sophie zaserwowała, a ja przyjęłam sposobem dolnym. Piłkarze równo liczyli ilość odbić. Po kilku minutach w meczu Low- Muller utrzymywał się remis.
-Caroline, widać ci tyłek!- Krzyknął Manuel, a ja rozproszyłam się i kolejny raz dostałam w głowę.
-To nie patrz!- Odpowiedziałam i wtedy zdałam sobie sprawę, że to wszystko tylko po to, żebym nie mogła się skupić.- Oberwiesz po meczu! Obiecuję ci Neuer! Kolejna zagrywka, Sophie uderzyła piłkę.- Moja!- Krzyknęliśmy razem z Thomasem i bum. Wylądowaliśmy na tyłkach.- Ała- Syknęłam pocierając sobie bolące miejsce.
-Pomasować?- Zaoferował się Gomez.
-Twarz sobie pomasuj bo masz krzywą!- Warknęłam w jego kierunku.
Po kilku minutach tym razem to ja miałam serwować. Zanim jednak to zrobiłam, kilka razy poobracałam ją w dłoniach. W tym samym czasie przy linii bocznej pojawiała się Sarah. Podrzuciłam piłkę i z całej siły uderzyłam. Jednak Joachim nie zdążył jej odbić, ponieważ piłka z olbrzymią prędkością trafiła w twarz przebiegającej przez boisko Sarah.
-Coś ty narobiła?!- Krzyknął do mnie Bastian i poleciał do niej.
-Odwal się, co? Wiedziała, że gramy to po jaką cholerę leciała przez boisko? Jakby dookoła nie mogła przejść!- Również odpowiedziałam krzykiem i zrezygnowana poszłam do hotelu. Byłam wściekła…Kiedy czekałam na windę podleciała do mnie Sophie.
-Jako córka trenera powiem ci, że to nie było miłe, jednak jako przyjaciółka powiem ci, że…DOBRZE JEJ TAK!
-Hahaha, rozwalasz mnie- Zaczęłam się śmiać, a gdy już miałam wsiadać do windy przylazł Thomas i pociągnął mnie za rękę.
-Chyba musimy porozmawiać…



****

Witam ;*

Macie dziś z racji tego, że 14 dodałam Wam dopiero w niedzielę ;D
Kolejny dłuższy, ale to chyba nic takiego, nie? 16 jest trochę któtszy ^^ Już go sobie napisałam i muszę dokończyć 17 ;)
Nie umiem opisywać meczu, ale mam nadzieję, że jakoś mi się to udało ;D W następnym już będzie mecz o trzecie miejsce, a w 17 powrót do domku i coś jeszcze ;D
Hym…To będę kończyć ^^
Do piątku! ;)

Pozdrawiam ;*

4 komentarze:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaahahahhahahaah! umarłam xD o bez kitu jak pięknie to wszystko wyszło ^^ powiem ci, że fajnie opisałaś mecz! wszystko ściśle, zwięźle i na temat! o! mrrr xD ale ja to sie jaram że przy je bałam blondynie xD niah! czekam na pogadanke Tomcia :P

    OdpowiedzUsuń
  2. maja809@vp.pl10 lipca, 2014

    Siatkówka w środku Mundialu? No tego jeszcze nie było, ale sprawnie Ci wyszło ;-) Jestem pod wrażeniem, dziewczyny mnie rozwalają tą swoją nienawiścią do Sary ;-) PozdrawiamOzilla

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam wczoraj przeczytać i skomentować, ale tak mnie plecki bolały, że nie dałam rady i poszłam się położyć heh. Ale jestem dzisiaj i sobie wszystko nadrabiam! Hahaha ^^ widzę, że Sarah wszyscy mają dość. Ale jakoś mnie to nie dziwi hehe. Bowe! Pamiętam ten mecz. Do samego końca nie było wiadomo jak to się zakończy! I sumie nic bym nie mówiła, gdyby tą piłką w bramce umieścił któryś z moich pupilków (ach wiesz, ze trener reprezentacji Niemiec lubi Real Madryt *_*. Chyba ci to już mówiłam młahahaha) a nie … no sama wiesz hehe. Młahahaha!!! Siatkę sobie wymyślili, a Sarah tępa strzała wlazła na boisko. OMG ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Podejrzanie podoba mi się akcja Sophie. Podejrzanie, bo w sumie to Sarah oberwała za żywota i nic więcej. Ale takie mam dziwne wrażenie, że i tak się jej należało.Poważna rozmowa się szykuje? jeśli tak to chyba zacznę współczuć Thomasowi, bo jeśli on ośmieli się palnąć Soph gadkę umoralniającą to to się może źle skończyć;DPozdrawiam;*[droga--do--gwiazd][resumption]

    OdpowiedzUsuń