Nadszedł
lipiec. Przyglądając się Caroline, która bawiła się z dziećmi
nie mogłem nadziwić się, że minął rok od Mundialu, od tego
wszystkiego. Nie mogłem uwierzyć w to, że od tego czasu tak wiele
zmieniło się w moim życiu. Popełniłem wiele błędów, ale
dzięki moim przyjaciołom i rodzinie zrozumiałem je. Przez jakiś
czas chodziłem błędnymi ścieżkami, ale umiałem wyjść na
prostą i znaleźć odpowiednią drogę, którą chcę podążać do
końca życia. Rok temu nie wiedziałem, że noc z Caroline tak wiele
zmieni. Nie mogłem przewidzieć tego, że rozstanę się z Sarah, że
będę tatą moich wspaniałych bliźniaków…Miałem inne plany,
ale nie żałuję, że to potoczyło się tak, a nie inaczej. Dzięki
temu zrozumiałem, że kocham Caroline od dawna tylko nie umiałem
się do tego przyznać. A teraz każdego dnia dziękowałem za nią i
za moje dzieci. Za największe skarby w moim życiu…
Wybraliśmy
się na plac zabaw. Ja, Mesut, Caroline z Bastianem i dziećmi oraz
Monika i Lukas z Louisem. Podczas, gdy oni siedzieli i wesoło
rozmawiali, ja z Mesutem zajmowałam się dziećmi. Trzeba było
jakoś obciążyć rodziców, a nam to zajęcie się spodobało. Jak
szalona ganiałam za małym blondynem, a Mesut w piaskownicy bawił
się z Leną i Mario. Dzieciaki miały tylko cztery miesiące, ale to
mojemu narzeczonemu jakoś nie przeszkadzało. Wzięłam Louisa na
kolana i usiadłam z nim na huśtawce. Wtulił się we mnie mocno, a
ja zaczęłam się z nim huśtać cały czas obserwując Mesuta. Ten
rok wiele wniósł w nasze życia. Bo jeszcze w tamtym roku na
Mundialu nie spodziewałam się, że z nim będę. Nie spodziewałam
się tego, że on zakończy swój związek z Anną. Nie spodziewałam
się tego, że powie mi, że mnie kocha. Nie spodziewałam się tego,
że mi się oświadczy…Widziałam, z jakim zaangażowaniem zajmował
się maluchami. Mesut był moim skarbem, z którym chciałam spędzić
resztę życia. Czułam się przy nim bezpieczna i kochana i
wiedziałam, że tylko on może dać mi prawdziwe szczęście. A
kiedy obserwowałam go jak bawił i zajmował się bliźniakami
wiedziałam, że będzie wspaniałym tatą dla naszych dzieci…Kątem
oka dostrzegłam, że zarówno i ja jak i Mesut jesteśmy obserwowani
przez naszych przyjaciół. Wiedziałam, że są rozczuleni naszym
widokiem z dziećmi. Ja również byłam. Uśmiechnęłam się do
nich i razem z Louisem zeszłam z huśtawki. Poszliśmy do
piaskownicy, w której urzędował Ozil. Klapnęłam obok niego i
wzięłam Lenę na kolana. Mój kochany blondyn zaczął tarzać się
w piasku, a ja oparłam głowę na ramieniu Mesuta.
-Wiesz…-
Zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
-Wiem-
Odparłam i pocałowałam go w policzek. Doskonale wiedziałam, o
czym myśli, bo ja myślałam dokładnie o tym samym. Uzupełnialiśmy
się, byliśmy jednością.
Przyjechaliśmy
z Moniką i z małym na kilka dni do Monachium. Na razie
zatrzymaliśmy się w domu Sophie i jej rodziców. Wiedziałem, że
Mesut szuka dla nich mieszkania, ale nic nie mówiłem, bo to miała
być niespodzianka. My z Moniką również szukaliśmy tutaj swojego
gniazdka, bo od przyszłego sezonu ponownie miałem zasilić skład
Bayernu. Czy się cieszyłem? Ogromnie! W Kolonii przeżyłem wiele,
na pewno zdobyłem inne doświadczenie, miałem tam wspaniałych
kolegów, ale to jednak Monachium było moim miejscem na ziemi. Moja
żona i synek również cieszyli się z tego. Właśnie teraz
spacerowaliśmy po parku i byliśmy szczęśliwi…
Czas
leciał nieubłaganie. Dopiero, co cieszyliśmy się z wakacji, ze
słonecznych dni, w sierpniu rozpoczął się nowy sezon, a już był
listopad. Konkretniej 2 listopada. Na własnym boisku mierzyliśmy
się z Neapolem w ramach Ligi Mistrzów. Emocje były niesamowite.
Staliśmy na murawie i w skupieniu słuchaliśmy hymnu. W specjalnych
VIP-owskich miejscach dostrzegłem Caroline, Sophie, Monikę,
pozostałe połówki naszych graczy oraz najbliższą rodzinę.
Widziałem rodziców Sophie i Mesuta. Jednak ja cały czas
wpatrywałem się w moją brunetkę. Nasze dzieci zostały w domu z
naszymi rodzicami. Miały dopiero siedem miesięcy i wspólnie
podjęliśmy decyzję, że nie będziemy ich przyprowadzać na mecze.
Na to był jeszcze czas…Uśmiechnąłem się na samą myśl o Lence
i Mario. Czułem, że obecność Caroline da nam zwycięstwo. Zawsze
potrafiła mnie zmotywować i dodać mi sił. Tak było i tym razem.
Była moim dobrym duchem, ostoją. Wiedziałem, że na nią zawsze
mogę liczyć.
Mecz
rozpoczął się na dobre. Prowadziliśmy już trzy zero po golach
Mario. Za nimi była już pierwsza połowa i przerwa. Zbliżała się
50 minuta meczu. Otrzymałem podanie i pognałem z piłką do przodu
jak szalony, ale nagle poczułem jak jakiś zawodnik z przeciwnej
drużyny z całej siły zwala mnie na ziemię. Runąłem jak długi
na murawie i z całej siły uderzyłem głową o podłoże. Nie byłem
pewny, co się ze mną dzieje…Czułem jak strużki krwi lecą mi po
twarzy…Przymknąłem oczy i odleciałem.
-Bastian,
Bastian!- Wydzierałam się, przedzierając się przez tłum.- Co się
stało?!- Krzyknęłam. Sophie i Monika próbowały mnie
przytrzymać.- Powiedźcie, co się stało!
-Bastian
jak najszybciej musi zostać przewieziony do szpitala- Oznajmił
lekarz.- Pani może jechać z nami- Zwrócił się do mnie, a mi nie
trzeba było tego dwa razy powtarzać. Cały czas trzymałam go za
rękę, nie odstępowałam go na krok.
Czas
ciągnął się nieubłaganie. Chodziłam po korytarzu przed salą
operacyjną to w jedną to w drugą stronę.
-Caroline!
Co się stało?!- Na korytarzu pojawili się nasi rodzice i Joachim,
który po nich pojechał.
-Jest
operowany- Wyjąkałam.- Co z dziećmi?
-Sophie
i Monika się nimi zajmują- Odpowiedzieli.- Wszystko będzie dobrze,
zobaczysz…W tym momencie drzwi sali otworzyły się z hukiem.
-Co
z nim?!- Wrzasnęliśmy równocześnie.
-Proszę
się uspokoić…Pan Bastian żyje, ale mam dla państwa złą
wiadomość. Uderzenie było zbyt silne i doszło do małych zmian w
tej części mózgu, która odpowiada za pamięć.
-S-Słucham?
-Nie
wiemy na ile trwały jest ten uraz, ale w tej chwili pan Bastian
stracił pamięć i nie jesteśmy w stanie powiedzieć, kiedy wróci
do normalnego stanu, o ile w ogóle do niego wróci…Teraz, przez
jakiś czas pozostanie pod naszą opieką, ale jeśli nic nie
wskóramy będziemy musieli odesłać go do domu, gdzie będą do
niego przychodzili lekarze. Wtedy po prostu będzie to opieka domowa,
ale obiecujemy, że tutaj na miejscu będziemy robić wszystko, co
się da, aby jak najszybciej pacjent wrócił do zdrowia. Bardzo mi
przykro, naprawdę i jestem w stanie wyobrazić sobie to, co państwo
teraz czujecie. Za chwilę zostanie przeniesiony na salę, więc ktoś
będzie mógł do niego wejść. Ale teraz prosiłbym jego rodziców
do swojego gabinetu- Poprowadził trzęsących się rodziców Bastian
do gabinetu, a ja czekałam na to, aż pozwolą mi do niego wejść.
Usiadłam na krześle obok jego łóżka i wpatrywałam się w jego
twarz. Złapałam jego dłoń i spuściłam głowę, opierając ją
na łóżku. Płakałam jak bóbr, bo nie wiedziałam jak mam mu
pomóc. W tej chwili on nawet nie wie, kim ja jestem…Boże,
dlaczego?!
****
Witam ;*
Zdaję sobie sprawę, że trochę mnie tutaj nie było, ale w ramach przeprosin macie długi rozdział ;) Początek zapowiadał się iście sielankowo, ale końcówka już nie…Trochę przekoloryzowałam kontuzję Bastiana, ale to było mi potrzebne do dalszej fabuły. A, co będzie dalej? Nie zdradzę! ;D Ale jak już wspominałam mam już obmyślony cały plan i jak już mówiłam będę się starała skończyć to opowiadanie na 45 rozdziale plus epilog. Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie ;) Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za taki obrót sprawy ;D Wspominałam kiedyś, że szczęście niedługo się skończy ;D
Po zakończeniu moich dwóch opowiadań jednego siatkarskiego i skokowego ruszam z nowym o piłce. Tym razem o mojej kochanej Chelsea <3 Znając mnie to prędzej skończę to opowiadanie niż siatkarskie, ale ^^
Jeśli któraś z Was chciałaby się zapoznać o, co będzie tam chodzić to zapraszam na www.niebieski-chlopak.blog.onet.pl ;)
Po tym mam jeszcze w planach inne piłkarskie, które również jest już założone. Zapraszam, żeby zapoznać się z bohaterami! ;) www.zweite-chance.blog.onet.pl
Odnośnie sytuacji w Lidze Mistrzów to jestem ogromnie szczęśliwa, że moja Chelsea pokonała Barcelonę i zagra w wielkim finale, w którym zmierzy się z Bayernem. Mimo całej mojej sympatii do klubu z Monachium (kibicuję im od zawsze i jest to jeden z moich ulubionych klubów) to oczywiście w wielkim finale jestem całym sercem za moimi Niebieskimi! <3 Wierzę, że spotkanie będzie obfitowało w wiele pozytywnych emocji! Już się nie mogę doczekać 19 maja ;) I soboty również, bo Chelsea zmierzy się z Liverpoolem w finale Pucharu Anglii, a dziś w lidze gra z Newcastle. Do boju THE BLUES! ;)
Trzymam również kciuki za Bayern w Pucharze Niemiec oraz za Real ;) W meczu Real- Bayern kibicowałam obu tym drużynom ;) Cieszę się, że klub z Madrytu jest coraz bliżej zdobycia Mistrzostwa Hiszpanii! ;)
To by było chyba na tyle ^^
Pozdrawiam ;*
umarłam. umarłam i nie żyje. ja cież pierdziele. no umarłam. niby mi mówiłaś jak to sie potoczy, ale umarłam xD co do finału LM, to of kors będę kibicować moim miśkom <3 większosc kibiców Bayernu cieszy sie na finał z niebieskimi bo to taki łatwy przeciwnik, a ja siedząc przed kompem dostaje furii bo to wcale nie będzie łatwy mecz! wrr! no ale czy wygramy, czy przegramy – jestem z nich dumna. w meczu z realem pokazali charakter i wgl :D VIVA FC BAYERN!
OdpowiedzUsuńSielanka mi się podobała. Nawet bardzo! :) Ale końcówka była przerażająca… Wystraszyłam się, kiedy przeczytałam o tej krwi ściekającej po twarzy. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Co do Ligi Mistrzów… Ja jestem za Beyernem, mimo iż wyeliminował mi Real :P Poza nim to właśnie niemieckie kluby są mi najbliższe. Ale cieszę się, że Chelsea utemperowała nosa Barcelonie :)
OdpowiedzUsuńEi, ja wiem, że piłka nożna to jest sport kontaktowy [przekonałam się o tym na własnej skórze jak mnie laski z klasy równoległej na w-f-ie skopały...], ale od razu utrata pamięci? Przecież to się nie powinno zdarzać młodym ludziom, którzy mają rodzinę i całe życie przed sobą. Życie, które naprawdę będzie bardzo trudno prowadzić dalej bez kilkunastu lat wspomnień.Pozdrawiam.[droga--do--gwiazd][mwiniarski]
OdpowiedzUsuńWybacz, że tak długo mnie tutaj nie było.Masz rację, początek był tak sielankowy i zaczęłam myśleć, że historia już się kończy. A potem ten mecz.Sądziłam, że zrobisz mu coś z ciałem, że zabronisz mu biegać, czy coś podnosić, a poszłaś w klasyk z pamięcią. A to daje od groma możliwości! Co teraz? Czy wybierze z powrotem Caroline, a może Sarah, a może jeszcze inaczej. Co dale?!?Czekam na nowość i byłabym bardzo wdzięczna za informację o niej. Pozdrawiam,PortElizabethP.S. Musisz mi wybaczyć, ale w Tej bitwie stawiam na Bayern. Ale wiem, że Twoi zwycięstwa nie oddają, zwłaszcza, że grają w Monachium.
OdpowiedzUsuńOch, gdzież jest nowy rozdział? Ja tu niemal umieram z ciekawości! Błagam, powiedz, że jeszcze w tym tygodniu, błagam!Pozdrawiam i życzę wiele weny,PortElizabethP.S. Gratuluję wygranej Chelsea.
OdpowiedzUsuń