Od
naszej podróży poślubnej minęło już trochę czasu. Był koniec
czerwca. Wczoraj Niemcy przegrali walkę o finał Mistrzostw Europy z
Włochami. Za bardzo nie wiedziałam jak mam ich wszystkich
pocieszać. Bardzo chcieli wygrać, ale niestety nie wszystko poszło
po naszej myśli. Jednak nie wolno się załamywać tylko dalej dążyć
do sukcesów. Byłyśmy obecne na paru meczach w Polsce, żeby
pokibicować im na żywo, ale na wczorajszym mnie zabrakło. Miałam
zgłosić się po odbiór badań i nie mogłam się wyrwać. W
podświadomości czułam, że wyniki będą pozytywne. Trochę się
bałam z racji tego, że mam tylko 20 lat, ale wiedziałam, że
dzięki wsparciu męża i rodziny dam sobie radę.
Będę
mamą! Tak jak podejrzewałam jestem w trzecim miesiącu ciąży.
Kiedy lekarz robił mi badanie USG nie mogłam powstrzymać łez
wzruszenia. Cieszyłam się, a wszystkie wątpliwości jakie miałam
do tej pory tak po prostu zniknęły. Dostałam zdjęcie, na którym
było widać zarys naszego dziecka. Zastanawiałam się jak
powiedzieć o tym Mesutowi, ale stwierdziłam, że nie będę
szykowała niczego specjalnego. Po prostu powiem mu, że będziemy
rodzicami...
-Cześć
kochanie! Wróciłem!- Krzyknął, a ja zbiegłam na dół, żeby go
przywitać.
-Mesut!-
Wpadłam w jego ramiona, a on nie chciał mnie puścić.- Tęskniłam
za tobą!
-Ja
za tobą też- Uśmiechnął się.- Ale puszczam cię, bo jeszcze cię
uduszę i co będzie?
-Będziesz
miał na...mnie na sumieniu!- Powiedziałam w porę gryząc się w
język. Nie tak chciałam mu powiedzieć. - Głodny?
-Jak
wilk- Pogłaskał się po brzuchu.- Ale najpierw się rozpakuję i
pójdę do łazienki- Cmoknął mnie w policzek, a ja zaśmiałam się
w głos. Cieszył mnie jego dobry humor. Wiadomo, że oni jeszcze
długo będą pamiętać ten mecz, ale za dwa lata Mistrzostwa Świata
i ja wierzę, że tym razem nikt nie stanie im na przeszkodzie do
tego, aby wziąć w górę upragniony puchar zwycięsców.
Odkąd
wróciłem Sophie dziwnie się zachowywała, ale nie wiedziałem, co
się dzieje. Mam nadzieję, że szybko mi powie, bo inaczej wyciągnę
to z niej choćby siłą! Wyszedłem spod prysznica owijając się
ręcznikiem. Ruszyłem do sypialni, żeby się ubrać, jednak w oczy
rzuciło mi się zdjęcie, które leżało na szafce nocnej.
Przysiadłem na łóżku i wziąłem je do ręki. Wzruszenie ścisnęło
mnie za gardło...Zdjęcie USG, na którym widać nasze dziecko!
Sophie jest w ciąży! Niewiele myśląc wypadłem z pokoju połykając
łzy.
-Sophie!-
Jak szaleniec wpadłem do kuchni.- To prawda?!- Wskazałem na zdjęcie
trzymane w ręce.
-Ja...Mesut...Skąd
to masz?!- Zdziwiła się.
-Leżało
na szafce nocnej! Ale powiedz mi to! Będziemy rodzicami?!-
Ekscytowałem się.
-Tak...-
Wyjąkała i popłakała się widząc moje łzy.- Cieszysz się?
-Jak
wariat!- Podszedłem do niej i wziąłem w ramiona.- Kiedy się
dowiedziałaś?
-Przeczuwałam
to już wcześniej, a wczoraj byłam u lekarza...Dlatego nie było
mnie na meczu.
-Uczyniłaś
mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi!
-To
dziewczynka...- Wyjąkała wtulając się we mnie mocniej.
-Dziewczynka...-
Powtórzyłem i od nowa zacząłem płakać. Ze szczęścia, bo taka
chwila, w której facet dowiaduje się, że będzie miał dziecko
jest wyjątkowa, jedyna i niepowtarzala.
Wiadomość
o mojej ciąży wszyscy przyjęli entuzjastycznie. Mama się
popłakała, tata chodził dumny jak paw ciesząc się, że będzie
miał wnuczkę, Caroline z Bastianem zgodnie stwierdzili, że nie
próżnowaliśmy podczas podróży poślubnej, a Lukas oznajmił, że
jego Luis doczekał się przyszłej żony. Parsknęłam śmiechem z
jego głupoty, ale inaczej nie mogłam zareagować. Monika jedynie
pokręciła oczami, bowiem przyzwyczaiła się już do odchyłów
Lukasa. Jednak wszystko było zbyt piękne, żeby trwało wiecznie.
Dwa miesiące później wszystko zaczęło się psuć. Zaczął się
nowy sezon, a w naszym życiu pojawiła się Anna. Bałam się tego,
że będzie chciała odebrać mi Mesuta i chyba do tego dążyła.
Pewnego dnia pojawiła się w naszym domu zapłakana i błagająca o
rozmowę z nim. Okazało się, że jej synek jest ciężko chory i
potrzebuje mojego męża. Wiedziałam jak Mesut go kocha, dlatego nie
robiłam żadnych sprzeciwów. Gdybym jednak wiedziała, że cały
swój wolny czas będzie poświęcał im nie zgodziłabym się na to.
Może wychodzę w tej sytuacji na egoistkę, ale ja też go
potrzebowałam! W końcu byłam w ciąży! Miałam już tego
dość...Po meczach, albo treningach był wyczerpany, mimochodem
zapytał o moje samopoczucie i leciał do Anny, byleby być z małym.
Co, do mojego samopoczucia to było złe. Nie tylko przez tą
sytuację. Odczuwałam bóle i bałam się, że coś złego stanie
się mojej kruszynce, dlatego umówiłam się na wizytę. Chciałam
mieć pewność, że to nic poważnego...Jednak okazało się, że
moja ciąża jest zagrożona. Wystąpiły jakieś komplikacje i
miałam podjąć natychmiastowe leczenie jeśli chciałam ją
utrzymać. Kompletnie się załamałam. Potrzebowałam wsparcia
Mesuta, jednak nie było go w domu, kiedy przyszłam. Chciałam mu o
tym powiedzieć i wspólnie podjąć decyzję. Zamiast jego zastałam
w domu kartkę przypiętą na lodówce z informacją, że wyszedł do
Anny i nie wie, kiedy wróci. Usiadłam na kanapie i rozpłakałam
się. Nie tak to sobie wyobrażałam. Chciałam, żeby był przy
mnie, objął ramieniem, szeptał kojące słowa...Zadzwoniłam do
Caroline i powiedziałam jej o wszystkim. Zostawiła bliźniaki pod
opieką Bastiana i przyszła do mnie. Nic nie mówiła tylko
przytuliła mnie mocno do siebie. Głośno płakałam wyrażając
swoją bezsilność. Kiedy się trochę uspokoiłam dowiedziałam
się, że Bastian i Lukas rozmawiali z Mesutem o tej całej sytuacji,
ale jakoś się tym nie przejął. Przynajmniej takie było moje
odczucie. Przyjaciółka nie posiedziała za długo, bo musiała
wracać, ale samo to, że przyszła wiele dla mnie znaczyło. Nim się
zorientowałam zapadł wieczór, a jego nadal nie było...Musiałam
przysnąć na kanapie, bo obudził mnie hałas. Otworzyłam oczy i
wstałam.
-Cześć...Przepraszam,
nie chciałem cię obudzić- Powiedział stając w salonie.
-Tylko
za to chcesz mnie przeprosić?- Musiałam to wszystko z siebie
wyrzucić. Emocje, które gromadziły się we mnie od dłuższego
czasu w końcu ujrzą światło dzienne.
-O,
co ci chodzi? Naprawdę nie chcę się kłócić. Jestem zmęczony,
jutro z samego rana mam trening, z małym jest źle, a Anna nie daje
sobie rady...
-A,
co mnie to obchodzi?! Czy ona nie ma swojej rodziny tylko musi
zawracać ci głowę?
-Soph...Przecież
zgodziłaś się na to! Wiesz, że mały traktuje mnie jak ojca!
Muszę z nim być!
-A
co ze mną?! Zapomniałeś, że masz żonę, która jest w ciąży?
Potrzebuję cię Mesut!
-Sophie,
oczywiście, że nie zapomniałem, ale przecież wszystko jest w
porządku, więc nie rozumiem o co ta cała afera.
-Nie,
Mesut! Nic nie jest w porządku! Gdybyś bywał częściej w domu i
rozmawiał ze mną wiedziałbyś, że od dłuższego czasu źle się
czuję! Byłam dziś u lekarza. I wiesz, co mi powiedział? Ciąża
jest zagrożona! Żeby ją utrzymać muszę poddać się leczeniu,
ale co to ciebie obchodzi, prawda? Ważniejsza jest Anna i jej syn!
-Ja...Nie
wiedziałem...Sophie...
-Zejdź
mi z oczu! Nie chcę cię widzieć!- Warknęłam.- Idę do Caroline i
Bastiana. Nie będzie mnie na noc.- Powiedziałam i wyszłam z domu.
Co za cholerny palant!
****
Witam ;*
Jest szybciej niż ostatnim razem :D Postępy robię :D
Także…Nie jest za wesoło ;) Chyba kiedyś, dawno temu o tym wspominałam :D Do końca jeszcze dwa rozdziały i epilog ;)
Pozdrawiam ;*